niedziela, 26 lutego 2017

THREE

*przepraszam za jednodniowe opóźnienie (jakimś cudem usunął mi się plik z komputera i moja praca uległa zniszczeniu...), za możliwość występowania błędów oraz za to, że dzisiaj tak krótko, chciałam, by było fajne zakończenie i sami oceńcie, czy mi się to udało*
Miłego czytania!

To jeden z tych dni,
w których powoli zaczynasz uświadamiać sobie, jakie głupstwa popełniłeś,
w których masz świadomość, że w sumie nie są one tak ważne, bo zaczynasz nowy, wcześniej zawsze zamknięty rozdział,
w których jesteś pewny, że należysz tylko do jednej osoby i nie ukrywając - podoba ci się to,
i co najważniejsze, w których wystarczy tylko jeden zły ruch, a brama śmierci stanie przed tobą otworem.
Witamy w naszym świecie... u nas to stuprocentowo normalne. Nieważne, gdzie spojrzysz, ujrzysz coś odbierającego wszelką mowę. I co najlepsze, to nie żadna książka, którą mama czytała tobie do snu. To nie usłany różami wiersz o chłopcu, który został wykonany z drewna, który pokonał złego smoka lub który uratował księżniczkę z kilkumetrowej wieży. To nie szkolna lektura, którą dręczysz od trzech tygodni. Tutaj jest inaczej. Żyjesz, bo żyjesz. Oddychasz, bo oddychasz. Widzisz, bo widzisz. Ale w jednej chwili może to ulec poważnej zmianie i zamiast żyć - umierasz, zamiast oddychać - dusisz się, zamiast widzieć - ślepniesz, kolory stają się szare, a nawet przezroczyste. Nie czujesz, nie smakujesz, nie rejestrujesz spojrzeniem. Blakniesz od środka. Wypalasz się. I to wszystko w jednej chwili, przez kilka sekund nieuwagi.
Słyszysz? Idzie po ciebie. Mało tego, jest coraz bliżej. Masz minutę na podjęcie decyzji. Na zastanowienie się, gdzie popełniłeś błąd, w którym miejscu nie pogodziłeś tego z tamtym, czegoś z czymś. I kiedy wreszcie znajdziesz odpowiedź, jest już za późno. Nie ma powrotu. Drzwi się zamknęły.
Tak to właśnie działa.
- I tak to właśnie działa - zamknął kilkusetstronicową książkę, która tak naprawdę była ⅛ całej wiedzy o tym popieprzonym świecie - Najważniejsze szkolenie za tobą, reszty dowiesz się w trakcie.
- Mam nadzieję, że będzie to znacznie ciekawsze od tego syfu.
- A ja mam nadzieję, że lubisz czytać, bo na twoją niekorzyść to jeszcze nie koniec - jęknęłam głośno, opadając z całej siły na kanapę.
- Mam dość. Jestem zmęczona.
Zasłoniłam sobie ręką oczy i zaczęłam analizować wszystkie za i przeciw każdej z ras, wszystkie gatunki demonów oraz broni, jakiej można użyć do ich stracenia. Było tego tak dużo, że moje dwie półkule miały niezłą robotę z przetwarzaniem tych informacji.
- Obudź mnie, kiedy będzie trzeba, dobrze?
- Czyli za... dwie sekundy?
- Żartujesz? - otworzyłam oczy, bacznie przyglądając się jego mimice twarzy - Och, nie żartujesz...
Jace tylko się zaśmiał, wyciągając do mnie rękę.
- Przyznaj, gdybyś się wcześniej dowiedziała o codziennej dawce snu wcale byś się na to nie pisała, prawda?
- Wow, czytasz mi w myślach. Mogę jeszcze zmienić decyzję?
- Niestety, już za późno. 1:0 dla mnie. Ale spokojnie, tym razem można powiedzieć, że masz szczęście.
- Dlaczego? Istnieje jakaś runa na utrzymanie poziomu zmęczenia w stanie stałym?
- Dokładnie tak. Punkt dla ciebie, co daje nam...
- 1:1?
- Wolałbym buziaka w ramach nagrody, ale jak wolisz.
- To chyba ja powinnam o to prosić, w końcu to ja odpowiedziałam poprawnie.
- Tak, ale to ja cię tego nauczyłem. Jestem świetnym nauczycielem, dlatego mi się to należy.
- A skąd wiesz, że nie improwizowałam?
- Czytam w myślach, zapomniałaś? Mówiłaś mi to 3 minuty temu.
- Ok, wygrałeś - uniosłam ręce w geście poddania - Ale następnym razem ci nie daruję - ostrzegłam i oboje skierowaliśmy się do biura przełożonego Jace'a.
- Nie wiedziałem, że będzie następny raz. Masz coś jeszcze do ukrycia, Madame Fray?
- Dowiesz się w swoim czasie. Wpierw idź złożyć wypowiedzenie.
- Tak jest, szefowo - przewróciłam z uśmiechem oczami, siadając na najbliższe krzesło.
Więzienie więzieniem, łóżka w celach wymagałyby gwałtownej wymiany, ale za to krzesła stawały u mnie na podium, jeśli chodziło o wygodę. Gdybym dowiedziała się o tym przywileju wcześniej, bez wahania poprosiłabym o wniesienie jednego z nich do mojej małej nory. Godnie zastępowałoby mi tamto kamienne posłanie, czego skutkiem byłoby później bardziej efektywna praca lub też mniejsze manto, jakie spuściłam Carlowi, kiedy poprzez moje spóźnienie na zbiórkę odebrano mi środową rację żywnościową.
- Clary - usłyszałam - Idziesz, czy mam cię zostawić?
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Właśnie widzę. Coś nie tak?
- Nie, skąd. Zwykłe refleksje po więziennym pobycie tutaj, nic wielkiego.
- Rozumiem. Czyli co, panie przodem? - otworzył przede mną drzwi komisariatu, unosząc kąciki ust ku górze. Zeszłam powoli po schodach, nie odrywając od niego wzroku.
- Wyglądasz uroczo, kiedy tak się uśmiechasz, przestań - powiedziałam cicho.
- Mówiłaś coś?
- Nie, nic. Ładna dzisiaj pogoda, to wszystko - odwróciłam wzrok, przykładając dłonie do rozgrzanych do czerwoności policzków.
- Ale pada deszcz - zaśmiał się, otwierając bagażnik auta.
- No i co? Lubię deszcz.
- Ty też.
- Co, "ja"?
- Też wyglądasz uroczo, kiedy się uśmiechasz. Kiedy się nie uśmiechasz także. To tylko taka uwaga.
Spuściłam wzrok, jeszcze bardziej się rumieniąc.
- Hej, gdzie się podziała ta pewna siebie dziewczyna? - złapał mnie za ramię, drugą dłonią podnosząc mój podbródek do góry, tym samym zmuszając nasze spojrzenia do tego, by nadawały na tej samej fali - Naucz się przyjmować komplementy, dobrze? Dla mnie. Bo coś czuję, że będę to robił częściej.
- Dlaczego częściej?
- Lubię, kiedy dziewczyny tak reagują na moje słowa. Podnieca mnie to. A kiedy reagujesz na nie ty, podnieca mnie to jeszcze bardziej. Mało tego, mam ochotę cię pocałować, a nie zrobię tego, jeśli będziesz się przy mnie peszyć.
Wsiadłam za nim do auta, rozkoszując się zapachem jego drogich perfum. Kiedy wyciągnął rękę, by podkręcić głośność muzyki wydobywającej się z radia, zacisnęłam dłoń wokół jego nadgarstka. Nasze spojrzenia zetknęły się ze sobą po raz kolejny dzisiejszego dnia, szczerze mówiąc przestałam liczyć po 98 razie. Wykorzystałam sytuację i szybko musnęłam jego usta, następnie zapinając pas bezpieczeństwa. Szarpnął mnie delikatnie za rękę, przyciągając bliżej siebie i wpijając się w moje spierzchnięte wargi. Jedną dłonią obejmował moją szyję, drugą zaś wkręcił w rude loki, nie przestając się nimi bawić. Ja za to kurczowo trzymałam się jego przedramion, badając mieszaninę papierosów, mango i miętowej gumy do żucia.
- Dość... ciekawe doświadczenie - odetchnęłam z ulgą, kiedy uwolniłam się od jego bliskiej obecności.
- Tak. Zdecydowanie inne i lepsze od tych, które przeżyłem wcześniej.
- Dużo ich było?
- Clary... przy tobie nie ma to najmniejszego znaczenia. Przy tobie nawet czas potrafi stanąć w miejscu, bym mógł rozkoszować się wyglądem twojej uroczej postury. Nie liczy się dla mnie to, co było kiedyś, rozumiesz? Liczy się to, co jest teraz i później. A to, co jest później, chcę przeżyć tylko i wyłącznie z tobą, jeśli tylko ty też tego będziesz chciała.
- Chcę. Nigdy nie chciałam niczego bardziej, Jace.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, splatając nasze palce razem.
razem...
Teraz chyba wszystko będzie miało tą cząstkę 'razem' w sobie.
Razem to.
Razem tamto.
Wspólnie to.
Wspólnie tamto.
Łącznie, zespołowo, grupowo.
To to samo. Nieważne, jaki synonim tego słowa dobiorę.
Zawsze będzie 'razem'...
I już na zakończenie:
razem pojechaliśmy do Instytutu, bym mogła zapoznać się z kolejnym rytuałem w moim życiu.
Nowym, wspólnym życiu...

7 komentarzy:

  1. Aaaaa ile ja na to musiałam czekać, omg *-* kocham cię po prostu, czekam na nexta! buzi

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy next, jeśli można spytać?

    OdpowiedzUsuń
  3. 진짜 좋아해 <3 /A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next ??!!! Tesknke !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy bedzie next ???

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała zmiana wyglądu widzę, aw ięc żyjesz! Wstawiaj szybko nexta bo ja tu umieram z niecierpliwości! <33 ps: bardzo ładnie teraz blog wygląda, mega estetyka, teraz tylko tą systematyczność popraw hahahaha :D

    OdpowiedzUsuń