~ przepraszam, znowu nawaliłam z systematycznością. Postaram się to zmienić, obiecuję ~
To jeden z tych dni,
w których każda godzina wydaje się być sekundą.
w których nie masz czasu na zrobienie małej czarnej, by choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości.
w których w końcu przeklinasz każdy element swojego życia, zwalając całą winę na wszystko, co się rusza i nie wygląda jak słodki, różowy jednorożec.
i wreszcie, w których nie wiesz, czy jesteś w domu, czy nadal za kratkami.
Wciąż czuję ten zapach, który towarzyszył mi przez ostatnie pół roku. I szczerze, dałabym wszystko, by o nim zapomnieć. Nawet na małą chwilę. Po prostu, poczuć coś innego. Nowego. I jeszcze mi nieznanego.
Za piętnaście minut powinnam się stawić na komisariacie. Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło i co mi się stało. Przyjęłam propozycję Waylanda tak szybko, jakbym naprawdę tęskniła za tamtym miejscem.
A może po prostu tęsknię za czymś zupełnie innym?
Za czymś, czego nawet nie potrafię wytłumaczyć, choćby ze względu na moją osobowość?
Szczelnie zamknęłam drzwi na klucz i powoli zeszłam po schodach, rozkoszując się zapachem świeżego powietrza oraz wolności. Wciąż do tego nie przywykłam, mimo iż minęło już kilka godzin. W tym czasie powinnam już być zaznajomiona z tą rzeczywistością, choć w maleńkiej części, tak jak kiedyś. A na razie podziwiam wszystko od nowa, rozglądam się dookoła, jakbym odkrywała coś niesamowitego i wartego uwagi.
- Nazwisko - przed komendą zatrzymał mnie średniej postury mężczyzna. Niski, piegowaty, z okularami spadającymi z nosa i bujnym wąsem na twarzy. Do tego z ciężarnym brzuchem, dzięki któremu mógłby się z łatwością stoczyć z wielkiej góry lub odgrywać rolę dziecięcej zabawki.
- Och, Carl, mówiąc 'do zobaczenia wkrótce', nie myślałam, że nadejdzie to tak szybko. Tęskniłeś?
- Cholernie. Mam nadzieję, że jesteś przygotowana na ciągłe chłosty.
- Nie rozśmieszaj mnie, skarbie. Wystarczy, że tylko dotknę cię palcem, a ty już wąchasz kwiatki i machasz rączkami jak - swoją drogą urocza - foka.
Carl tylko westchnął, dodał krótkie i mam nadzieję, że sarkastyczne "nienawidzę cię", po czym wpuścił mnie do środka budynku. Zdecydowanie jestem jego wrogiem numer jeden, ale w pełni mi to odpowiada. Przynajmniej mam jedną osobę więcej do gry w otwarte karty oraz wygrywania w pokera.
- Hej - przywitał mnie niski głos blondyna. Podszedł do mnie, objął jedną ręką w pasie i pocałował w policzek. Nie powiem, całkiem przyjemne uczucie. Zwłaszcza, kiedy wszystkie urocze panie z recepcji oraz młode, nieprofesjonalne policjantki wlepiają we mnie swój wzrok, jakbym wybiła im połowę rodziny.
- Nie zagalopowałeś się czasem?
- Gdybym wiedział, że nie zrobi to na tobie żadnego wrażenia, wcale bym się tego nie podjął - zaśmiałam się pod nosem.
- Podoba mi się twój tok myślenia, słodziutki, ale może weźmy się do roboty?
- Och, nawet się nie przywitasz?
- Mam udawać wielką euforię? - zbliżyłam się do niego, szepcząc mu do ucha. Blondyn tylko kiwnął głową i wystawił rękę na wysokości pasa - Masz rację, przepraszam. Hej, misiu, stęskniłeś się? - rzuciłam mu się na szyję, po czym splotłam ze sobą obie dłonie i zawadiacko mrugnęłam oczami.
- Przesadziłaś - prychnął, cicho się podśmiewając.
- Ty też - spojrzałam w dół, bacznie obserwując delikatne wybrzuszenie w jego żołnierskich spodniach.
Jace natychmiast się zaczerwienił, ciągnąc mnie za sobą do, jak podejrzewam, głównej siedziby zbrojnej, nie odzywając się do mnie nawet słowem. Ja natomiast, cały czas byłam rozgrzana, co chwilę wybuchając ogromnym śmiechem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miewałam takie napady energii i szczerze mówiąc, nawet nie chcę pamiętać.
- Tu tutaj - zakasłał, wciskając mały guzik przy regale na książki.
- No już, spokojnie, nie denerwuj się tak. Jesteśmy sami - podeszłam do niego, siadając na biurku i zarzucając nogę na nogę.
- Możesz przestać i się skupić? Proszę?
- Oj, rozpraszam cię? Wybacz, ale nie mogę się temu oprzeć - uśmiechnęłam się szeroko, bawiąc się moim rudym kosmykiem i przypatrując się mowie ciała Waylanda. Westchnął rozbawiony i wszedł do ciemnego pomieszczenia, które pojawiło się po wciśnięciu przycisku - Bawisz się w Harrego Pottera?
- A co, jeśli nim jestem?
- A jesteś? - oparłam się o ścianę obok, podziwiając półki z różnego typu bronią.
- Jeśli powiem ci prawdę, nie uwierzysz. Albo zwiejesz.
- Wiesz, podczas pobytu tutaj poznałam wiele ciekawych rzeczy. Uwierz, nic mnie już nie zdziwi.
- Mówisz? - uśmiechnął się czarująco, podając mi mały sztylet.
- Naprawdę? Nie zabiję tym nawet wiewiórki - prychnęłam, odkładając nożyk na blat stołu. W tym samym momencie po pomieszczeniu przebiegła szeroka wiązka światła, odsłaniając coś, czego jeszcze nigdy dotąd nie widziałam. Zdziwiona, powoli dotknęłam klingi, podziwiając z bliska lśniące elementy. Ostrze, wcześniej małe i krótkie, teraz długie na pół metra, z jakby runicznymi symbolami na głowni, wydawało z siebie oślepiający blask magii. Zdezorientowana spojrzałam na chłopaka, który był tym niewzruszony, jakby takie rzeczy były dla niego codziennością.
- Chyba pora na wyjaśnienia - skinęłam powoli głową i poszłam za blondynem, kurczowo trzymając go za rękę. Moje przerażenie dało się odczuć na kilometr. Mogli ze mną zrobić wszystko. Porwać, związać, upić, zgwałcić. Wszystko. Oddałabym im się w całości i nawet nie protestowała, nie wyrywała. Czułam się jak po zażyciu trawy, jak na ogromnym haju, który od tak przyszedł i nie miał zamiaru odejść.
Byłam zagubiona...
- Masz, wypij - usłyszałam. Wzięłam szklankę do ręki i upiłam z niej łyk, czy dwa.
- Błagam, powiedz, że to nie tak, że to tylko sen, który zaraz się skończy. Proszę, Jace. Proszę - mówiłam coraz ciszej. Nie wiem, może opadałam z sił, moja energia się wyczerpywała, a dusza wygasała.
- Przepraszam, że musisz dowiedzieć się tego ode mnie.
- Tylko ja to widzę?
- Nie - pokiwał przecząco głową - Nie, nie tylko ty. Na świecie jest pewna grupa ludzi. Dobrych ludzi. Którzy ochraniają innych przed tymi złymi. Nazywają ich Nocnymi Łowcami. Nazywają NAS Nocnymi Łowcami. Jesteś jedną z nas, Clary. Twoim zadaniem jest nam pomóc. Pomóc wygrać walkę z demonami. Uratować świat od zła. Taki jest nasz obowiązek.
- Nie wiedziałam, że policjanci odgrywają tak wielką rolę.
Zaśmiał się, głaskając mnie po głowie.
- Jestem tu, byś poznała prawdę. Równo z twoim przybyciem zjawiłem się na komendzie z odpowiednimi papierami. Musieli mnie przyjąć, nie mieli wyjścia. Ale teraz, gdy mam ciebie...
- Zaraz, zaraz. Ale jak to, gdy masz mnie?
- Nocnych Łowców jest coraz mniej. Potrzebujemy większej ilości cywili. Zakwalifikowanych cywili, a odszukanie ich nie jest takie proste.
- Dlaczego?
- Nasza rasa nie różni się tak właściwie niczym od tej, do której myślałaś, że należysz...
- Od ludzi?
- Wolałbym definicję "Przyziemni". W każdym razie, potrzebujemy istot specjalnych. Ludzi, ale z czystą krwią Anioła. Taka, która płynie w moim ciele. I w twoim też, Clary.
- I jak sądzę, to właśnie przez krew odszukanie ich nie jest prostym zadaniem?
- Tak. Istnieje też inna droga inicjacji. Krótsza. Ale z drugiej strony cholernie długa, pełna bólu i cierpienia. Anielska krew pozwala na bezwarunkowe nałożenie Znaków. Bez niej, proces ten się wydłuża. Staje się formą katowania i tortur. Nie zawsze się też przyjmuje, pod wpływem czego dana osoba umiera. Po prostu, wypala się od środka, dla bezpieczeństwa, by utrzymać nasz sekret dalej w tajemnicy.
- Jesteście potworami. JA jestem potworem.
- Nie oceniaj tego w ten sposób! Wiesz, co by się stało, gdyby ktoś obcy poznał nasze działania, poznał kim tak naprawdę jesteśmy i co mamy pod kurtką?
- A co macie pod kurtką, tatuaże z jogurtów i chrupek, które za góra trzy dni znikną?
- Chcesz wiedzieć, co?
Nie odezwałam się słowem. Wpatrywałam się w każdy jego ruch, kiedy sam z siebie zaczął ściągać policyjny płaszcz.
- Gdyby choć jeden niewtajemniczony wygadał drugiemu o naszej rasie, zginęłaby więcej niż jedna osoba, więc proszę, nie nazywaj nas potworami. Robimy, co uważamy za słuszne. Robimy to, co nakazał nam Razjel.
I w tej samej chwili znowu stanęłam jak wryta w ziemię. Co lepsze, wryta w cmentarną ziemię, bo od razu mogłabym zatopić się w niej jak w ruchomych piaskach i zginąć, pozostawiając po sobie kompletnie nic, tylko pustą, więzienną celę.
- Te same Znaki widniały na głowicy miecza, który mi dałeś - wyciągnęłam dłoń, delikatnie badając nią jego klatkę piersiową i ramiona.
- Jak myślisz, dlaczego? To wszystko jest ze sobą powiązane, Clary. Przed tobą długa droga poznawania na nowo swojego życia i świata, który cię otacza. Już nic nigdy nie będzie takie samo. Teraz każdy element będzie wydawał ci się zupełnie inny. Obcy.
- Skąd wiesz, że w to wchodzę?
- Bo nadal tutaj jesteś. Nie uciekłaś, mimo tego, że drzwi wciąż były otwarte. Mimo tego, że znasz prawdę, która na pewno przysparza cię o dreszcze. I mimo tego, że wiem, że nie chciałabyś takiego życia.
- Masz nałożony jakiś Znak Mądrości, czy coś w tym stylu?
- Zaskoczona?
- Rozgryzłeś mnie prędzej niż ktokolwiek inny, więc trochę tak.
Zaśmialiśmy się oboje. Wciąż miałam położone ręce na jego ciele. Biło od niego przyjemne ciepło, które mnie przy nim trzymało. I które wcale nie miało ochoty ustać, bym była w stanie się od niego oderwać.
- Clary - spojrzałam na niego. Jego spojrzenie przenikało mnie na wylot - Wiem, że może być ci teraz ciężko. I dlatego chcę, byś wiedziała, że zawsze będę przy tobie. Pomogę ci. Przejdziemy przez to razem, obiecuję ci to.
Westchnęłam, krzyżując ręce na piersi.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Nie, Jace. Powiedziałeś wszystko tak, jak należy - uśmiechnęłam się do niego czule, znów podchodząc bliżej i wtulając się w niego jak małe dziecko w swojego ojca - Dziękuję. Za wszystko.
Cisza wypełniająca teraz gabinet Waylanda, a już niedługo kogoś nowego, pomagała mi utrzymać równomierny oddech. Mało tego, sprawiała, że moje serce trochę się uspokoiło, mózg zaczął przyswajać nowe informacje, a ja byłam w stanie usłyszeć bicie serca blondyna.
- To co, zaczynamy? - odchrząknął i natychmiast oparł się tyłkiem o parapet, prawie zrzucając z niego doniczkę.
- Co mam robić?
- Podwiń oba rękawy.
- Po co?
- Zobaczysz - uśmiechnął się tajemniczo, wyciągając z kieszeni małe narzędzie przypominające żyletkę.
- Myślałam, że szukacie nowych ludzi do pomocy, a nie żeby ich stracić, podcinając im żyły.
- Zabawna jesteś - zaśmiał się, czule obejmując dłońmi moją rękę - Gotowa? - spojrzał mi prosto w oczy, a kiedy z moich ust nie wydostało się żadne słowo, pogłaskał mnie krótko po wierzchu dłoni, po czym wrócił wzrokiem do mojego przedramienia - Zamknij oczy i zaciśnij zęby.
Skinęłam posłusznie głową i wykonałam jego polecenie. Już po chwili poczułam rozrywający mnie od środka ból. Przełknęłam ślinę, starając się nie uronić żadnej pojedynczej łzy, by nie okazać słabości.
- Clary - zaczął. Uchyliłam powieki, spoglądając na moje rozgrzane ramię, po którym spływała złota strużka krwi - Witaj w naszym świecie, skarbie.
witaj w naszym świecie...
"To jeden z tych dni,
OdpowiedzUsuńw których każda godzina wydaje się być sekundą."
Mowisz o feriach? XD
"Podszedł do mnie, objął jedną ręką w pasie i pocałował w policzek."
A ten tylko o jednym xd
"- Gdybym wiedział, że nie zrobi to na tobie żadnego wrażenia, wcale bym się tego nie podjął - zaśmiałam się pod nosem."
Mnie tez to rozsmieszylo
" - Bawisz się w Harrego Pottera?"
Leze, placzac ze smiechu XD
"- Chyba pora na wyjaśnienia"
Chyba tak
"Porwać, związać, upić, zgwałcić."
Upic XD
"- Jesteście potworami. JA jestem potworem."
Wolimy okreslenie Nefilim :D
"oparł się tyłkiem o parapet, prawie zrzucając z niego doniczkę."
Znam taka sytuacje z autopsji xd Nie polecam
"- Zabawna jesteś"
No czasami jest XD
Podoba mi sie ta koncowka, to powtorzenie "witaj w naszym świecie...". Az mnie przeszly dreszcze. Takie pozytywne ^^
/A.
Wowowowow, mega mega mega mega!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że w taki sposób dowie się o byciu Nefilim. Oryginalnie, zwłaszcza to z policjantem. Jestem dumna, serio gratuluję pomysłowości :) całusy
#jestemzfacebooka :D
czekam na nexta <3
Kiedy bedzie next ?
OdpowiedzUsuńOstatnio mam sporo nauki, ale mam nadzieję, że w tym tygodniu :)
UsuńKiedy można sie spodziewać next ??
OdpowiedzUsuńNajczęściej rozdziały dodaję w weekendy. W piątek zabieram się za pisanie, więc, jak przypuszczam, w sobotę powinien pojawić się na blogu :)
Usuń