piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 16

Księga II
Rozdział 16


*Isabelle*
Poczułam silne ukłucie w okolicy serca. Upadłam na ziemię, zaczęłam wić się z bólu. Wykrzykiwałam imię ukochanego, choć wiedziałam, że mój głos był zbyt cichy, by ktokolwiek go usłyszał. Oczy zalały się łzami. Rozerwałam skrawek koszulki, spoglądając na runę parabatai. Traciła swój jasny blask. Z każdą sekundą stawała się coraz bardziej blada. Wtem usłyszałam kroki, więc znów zaczęłam krzyczeć.
- Izzy?! - usłyszałam zatroskany głos brata. - Izzy, co się... - nie dokończył, gdyż wpatrzony był w prawie niewidoczną runę. - ...stało - uklęknął przy mnie i pomógł mi wstać.
- Idź po Sebastiana - syknęłam.
- Jesteś pewna?
- Idź! - krzyknęłam i znów zalałam się łzami.
***
Czas dłużył się nieubłagalnie. Każda sekunda wydawała się wiecznością. Nagle zza rogu wybiegł Sebastian.
- Kochanie... - zaczął, lecz i ten zszokowany był widokiem runy. 
- Clary coś się stało - wstałam, podpierając się ściany i ruszyłam pędem do ukochanego. W ostatniej chwili porwał mnie w ramiona. Jego prawa dłoń podtrzymywała mi plecy, a lewa znajdowała się pod kolanami. 
- Gdzie jest Alex? - wyszeptałam.
- Spokojnie, jest z Maryse. 
- Ktoś zadzwonił do Jace'a?
- Alec. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Jace nie jest idiotą, nie pozwoliłby, by Clary się coś stało. 
- Tak - potwierdziłam jego słowa. - Inaczej byś go zabił - zaśmiałam się.
- Nie - zaprzeczył. - Dałbym mu żyć z tak wielkim bólem. To była by najgorsza kara dla niego. 
- Życie bez Clary - wyszeptałam tak cicho, by tego nie usłyszał. 

*Clary*
- Widzisz? - pokazał mi ekran telefonu. - Mówiłem, że będą dzwonić - wcisnął zielony przycisk i przyłożył urządzenie do ucha. 
- Halo? - powiedział sztucznie uroczym tonem. - Tak, Clary jest bezpieczna... wiem, że Izzy jest cała roztrzęsiona... po prostu wodorosty owinęły się wokół jej nogi... tak, po prostu... ale to nic wielkiego, przecież wszystko w porządku... od kiedy tak marudzisz?... rozumiem, będę jej pilnował... tak... tak... przecież wiem, nie jestem idiotą, Alec!... na razie. 
- Interesująca rozmowa - zaśmiałam się.
- Przecież nie pozwoliłbym, by cokolwiek ci się stało. Nigdy nie pozwolę, by ktoś zrobił ci krzywdę.
- Kiedyś może nadejść dzień, w którym się rozstaniemy. Wtedy ty mi sprawisz niewybaczalny ból. Tak tylko mówię. 
- Jak brzmiała nasza przysięga małżeńska? Że będę cię kochał aż do śmierci... i jeszcze dłużej, jeśli to możliwe.
-  Wiem. Nie myśl, że zapomnę te cudowne słowa. 
- Kiedyś może nadejść taki dzień, w którym zapomnisz nie tylko o tym, ale o wszystkim, co nas łączy. I wtedy to ty sprawisz mi niewybaczalny ból. 
- Zapomniałeś o przysiędze? Zawsze będę cię kochała. 
- Możesz kochać. Ale możesz zapomnieć.
- W takim razie... W życiu nie zapomnę, co nas łączy, bo to historia, która nigdy się nie skończy.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez kilkadziesiąt sekund, choć mogłabym przysiąc, że minęła już jakaś wieczność. Tylko z Jace'em potrafiłam nie rozróżniać godziny ani dnia. Tylko z nim nie wiedziałam, czy dzisiaj poniedziałek, sobota, czy może środa. Bo "szczęśliwi czasu nie liczą". A ja właśnie byłam szczęśliwa.

*Isabelle*
Zdążyłam się trochę uspokoić, gdy Alec przekazał mi wieści od Jace'a. Razem z Sebastianem staliśmy nad kołyską Alex, spoglądając raz na nią, raz na siebie. W dwukolorowych oczach małej mogłam wyczytać szczęście. Wyciągnęła do mnie swoją dłoń, którą od razu ujęłam. Wiedziałam, że chciała mi coś przekazać.
- To może ja już pójdę...
- Nie - przerwałam mu, zanim zdążył zrobić jeden krok. - Zostań. Proszę.
- Ech, no dobrze.
W tym momencie słyszałam każdą myśl mojej córeczki.
"To jest mój nowy tatuś?" - spytała, a po moim policzku spłynęły łzy.
"Możesz go tak nazywać, jeśli chcesz. Na pewno będzie szczęśliwy" - zapewniłam.
"A co jeśli nie?"
- Co mówi?
- Może nazywać cię tatą? - spojrzałam w jego zielone oczy, w którym po chwili pojawiły się łzy.
- Zawsze chciałem, by jakieś dziecko mnie tak nazwało. Choćby z drobnej pomyłki, lub dla zabawy. Izzy, kocham cię i kocham twoją córeczkę. I nie chcę nic innego, jak widzieć was szczęśliwych.
- Teraz to też twoja córka.
- Moja córka - wyszeptał.
"Powiedz, że go kocham. I nie chcę widzieć świata, gdyby go nie było" - odrzekła. Gdy tylko to usłyszałam wtuliłam się w ramię ukochanego i zaczęłam głośniej płakać.
- Co powiedziała?
- Prosi, bym ci przekazała, że cię bardzo kocha i nie chciałaby widzieć świata, gdyby ciebie nie było.
- Masz... - zrobił chwilę przerwy. - Mamy - poprawił. - Mamy mądrą i kochaną córeczkę. Ale teraz, by zapobiec dalszym łzom pozwól bym wyszedł na świeże powietrze.
- Idź - uśmiechnęłam się.
Podszedł do kołyski, pogłaskał Alex po główce. Już miał odchodzić, gdyby maleńka go nie zatrzymała, łapiąc za dłoń. Wyglądało to tak, jakby już nigdy nie miała go puścić. Bez zawahania wziął ją na ręce i przytulił do siebie. mocno obejmując. Był to widok, który chciałam zobaczyć odkąd poznałam Sebastiana. Dwie osoby bliskie mojemu sercu właśnie się dogadywały. Wiedziałam, że brat Clary będzie dobrym ojcem dla Alex. Czułam to, patrząc na nich. Nic innego nie pragnęłam w tej chwili.

*Jace*
- Jesteś gotowa na przejażdżkę na drugą stronę wyspy? - spytałem.
- Nie jestem pewna, czy jesteś dobrym kierowcą skutera wodnego.
- Prowadzę go tak dobrze, jak motor napędzany demoniczną energią.
- Ale na tym będziesz jechać pierwszy raz!
- I co z tego? Liczy się zabawa, Clary!
- Wiesz, że nie umiem dobrze pływać. A co, jeśli wypadnę? Nie chcę, żeby Izzy znów przeżyła wstrząs.
- Dlaczego musiałem związać się z kimś bardziej upartym ode mnie? - spytałem samego siebie.
- Bo nasze dusze się pokrywają? - zaśmiała się, a ja z nią.
- Coś w tym jest. To jak? Wsiadasz?
- A co powiesz na coś mniej ekstremalnego?
- Jeśli jazdę skuterem uważasz za rzecz ekstremalną to co ty sądzisz o skoku na bungee? Albo o skoku ze spadochronem?
- Skakałam ze spadochronem 3 lata temu - zaśmiała się.
- I ja nic o tym nie wiem? Jak przeżycia? Opowia...
- Nie teraz - przerwała mi. - To długa historia. Nie ten dzień i nie ta godzina, by zdradzić ci szczegóły.
- Skoro tak... Wracając do naszych dzisiejszych planów. Co proponujesz?
- Zobaczysz - ujęła moją dłoń... - Chodź. - ... i pociągnęła za sobą.

*Clary*
Wcisnęłam przycisk uruchamiający stereo. Po chwili po pokoju rozbrzmiała głośna muzyka, która zmieniała się co kilka minut. Przed wyjazdem przygotowałam playlistę, którą potem przegrałam na płytę CD. Najwyraźniej Jace'owi się ona podobała, gdyż zaczął tańczyć jak szalony. Gdy tylko zobaczyłam jego dzikie ruchy natychmiast do niego dołączyłam. Po skończonej piosence przestałam tańczyć, a że mój ukochany wczuł się tak bardzo, że tańczył nawet bez muzyki postanowiłam cisnąć w niego poduszką. Trafiłam, choć gdybym rzuciła kilka centymetrów w lewo zrzuciłabym lampkę z kominka, którego nikt nie używał od dobrych kilkudziesięciu lat. Mały podmuch wiatru powodował burzę kurzu, który na nim się znajdował, dlatego nie było nawet sekundy, w której okna byłyby otwarte.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Po ich otworzeniu w progu stanął mały chłopiec rozdający ulotki.
- Dziękuję bardzo, do widzenia - uśmiechnęłam się...
- Do widzenia! - ... a on odwzajemnił uśmiech.
- Co tam masz?
- Ulotkę zapraszającą na dzisiejszą imprezę "Dzień Mudhdhoo".
- Mudh... co?
- Mudhdhoo. Wyspa, na której jesteśmy - westchnął. - Idziemy? - spytałam.
- O której zaczyna się przyjęcie?
- Za 3 godziny.
- Więc masz jakieś 2 godziny, by się uszykować.
***
Po godzinnej kąpieli, której towarzyszył przyjemny zapach lawendy przeglądałam sukienki, które spakowałam. W końcu zdecydowałam się na tę z motywem kwiatów oraz trampki z tym samym wzorem. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Lubiłam, gdy opadały mi na ramiona, a wiatr rozwiewał je na wszystkie strony. Ze szkatułki wybrałam perłową bransoletkę ze złotymi zawieszkami, którą Jace pomógł mi zapiąć. Spryskałam się delikatnymi perfumami i pomalowałam usta jasnoróżową szminką. Lekki makijaż dodawał efektu całej kreacji.
- Gotowa? - skinęłam głową i przyjęłam ramię ukochanego. Wychodząc zamknęłam drzwi na klucz, po czym ruszyliśmy z Jace'em brzegiem plaży. Na szczęście przed nami szło kilka osób, dzięki którym trafiliśmy na miejsce. Zaraz po wejściu było słychać muzykę. Zajęliśmy miejsce przy stoliku i czekaliśmy na obsługę kelnera.
- Witamy na naszej corocznej imprezie! W czym mogę pomóc? - podaliśmy nasze zamówienia, które po kilku minutach trafiły na nasz stolik.
Obydwoje poprosiliśmy o porcję suszonych ryb, co było ich głównym przysmakiem oraz o zimny napój z kostkami lodu. Był to nasz drugi posiłek dzisiejszego dnia.
***
~ 3 godziny później... (22:00)
Po kilku tańcach i dobrej zabawie zaczęło się odliczanie do wypuszczenia w górę tak zwanych "lampionów szczęścia".
- 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1...0! - po tych dziesięciu sekundach na niebie pojawiło się milion światełek. Niektórzy z uwagą im się przyglądali, a inni robili zdjęcia telefonem komórkowym. Był to naprawdę udany wieczór, a najważniejsze było w nim to, że spędziłam go z drugą połówką. Na festiwalu zostaliśmy jeszcze trochę czasu, po czym wróciliśmy do rezydencji. Ta wyspa w nocy wygląda naprawdę przepięknie. Woda w świetle księżyca mieni się na niebiesko, co daje naprawdę cudowny efekt. Szczególnie, gdy na niebie nadal świecą światła lampionów.
Zmęczona położyłam się do łóżka. Od razu zasnęłam, nie zważając na to, czy Jace jest obok.


Jak wam się podobało :)?
Co sądzicie o pierwszej wypowiedzi Clary? Albo o drugiej wypowiedzi Izzy? O nocnym festiwalu? Liczę, że posypie się dużo kreatywnych komentarzy :)!
A tymczasem, gdy wam się nudzi w upalne dni polecam wam bloga mojej przyjaciółki (również o DA :D), na którym historia zapowiada się naprawdę ciekawie :)! Komentujemy, komentujemy :D!
A jeśli wam spodobał się mój rozdział nie zapomnijcie zostawić komentarza (choćby najmniejszego, np. "Fajny rozdział"), by sprawić uśmiech na mojej twarzy i zmotywować do dalszego pisania. :D
Chcę tutaj widzieć przynajmniej 10 komentarzy. Dlaczego tak dużo? Żebym wiedziała, ile osób czyta moje rozdziały. I proszę was, byście pisali ich jak najmniej anonimowo, bo wtedy nie mam pewności, czy np. trzech komentarzy nie dodała ta sama osoba. Z góry dziękuję, pozdrawiam i do zobaczenia :3!
Jesteście najlepsi, kocham was <3

14 komentarzy:

  1. Super rozdział !

    Clark

    OdpowiedzUsuń
  2. Fragment o szczęściu <3
    Alex o jej tekst do Sebastiana <3
    No i końcówka. "Od razu zasnęłam, nie zważając na to, czy Jace jest obok."
    Czyli coś stanie się Jace'owi ;_;
    Ja już cię znam znam.
    /Alexxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaaaaaaa. Dopiero teraz zauważyłam, że mnie poleciłaś ^^
      + Jeszcze tylko 6 komentarzy do następnego rozdziału

      Usuń
    2. Kurczę, zapomniałam napisać dziękuję, a właśnie po to dodałam 2 komentarz ;_;
      Dziękuję :*

      Usuń
  3. Naprawdę świetny roździał. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    ~Dominikana

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo jesteś najlepsza....

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na next. A tak wogóle to extra.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesze się że mogę napisać ten 10 decydujący komentarz. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział ;) czekam na naxt

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział i tyle w tym temacie :) Pizdrawiam xd :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "W takim razie... W życiu nie zapomnę, co nas łączy, bo to historia, która nigdy się nie skończy." PIĘKNE, AŻ SIĘ PORYCZAŁAM <3

    OdpowiedzUsuń