Księga II
Prolog
Jako, że jest piątek, rozpoczęcie pięknych dwóch dni zwanych weekendem postanowiłam dodać rozdział już dzisiaj, żebyście nie czekali do jutra :)!
Do tej pory dobiliśmy niecałe 10k wyświetleń, oby niedługo ten limit się przekroczył :))
Dziękuję, kocham was <3 :)
*Clary*
Siedziałam na łóżku w swojej sypialni. Otaczał mnie zimny chłód, który wlatywał przez uchylone okno. Spojrzałam ukradkiem w lewo, gdzie powinien leżeć śpiący Jace, lecz tam go nie było, co oznaczało, że musiał już zejść na śniadanie. Na samą myśl o jakimkolwiek jedzeniu robiło mi się niedobrze. Nie mogłam nic przełknąć przez brak apetytu. Bałam się, że niedługo mój organizm stanie się zbyt słaby, by żyć. Ale nie przejmowałam się tym, tylko nadal rozmyślałam. Wojna minęła. Moja rodzina nie żyje od kilku dni, a mimo to, że nie czuję pustki w sercu, mam dziwne poczucie tęsknoty i niebezpieczeństwa. Mam wrażenie, jakby to było tylko nędzną grą, a prawdziwa wojna miała za chwilę się rozpocząć. Mam wrażenie, że to wszystko wróci, a wtedy nie będę w stanie przejść tego od początku. Były to najbardziej bolesne chwile w moim życiu. Nie czułam się tak nawet wtedy, kiedy zmarł Simon, co kiedyś uważałam za najgorszą rzecz, jaka mi się przytrafiła. Ale to było nic w porównaniu do zdarzenia sprzed tygodnia. Wszędzie krew, spalenizna i martwe ciała Nefilim.
- Clary, śniadanie! - krzyknęła Maryse, przerywając moje pesymistyczne myśli.
- Nie jestem głodna! - usłyszałam, jak zrezygnowana odchodzi. Odetchnęłam z ulgą i opadłam na poduszki, nadal rozmyślając. Jedynym lekarstwem na mój nastrój był Jace, którego teraz potrzebowałam, choć nie wiedziałam czemu - nie chciałam do niego iść. Marzyłam tylko o świętym spokoju, którego nikt by nie zakłócił. Jednak było to niemożliwe do spełnienia, gdyż co chwilę słyszałam kroki z drzwiami, dziwne szmery oraz krzyki na ulicy.
- Clary, mogę wejść? - zapytał grzecznie Jace. Jego głos rozpoznałabym nawet z zamkniętymi oczami.
- Chcę być teraz sama! - krzyknęłam, chowając twarz w poduszkę, która była już mokra od łez. Usłyszałam uderzenie w drzwi. Nie chciałam go zdenerwować... choć może to nie byłam ja? Może sam na siebie był zły, gdyż nie potrafi pomóc ukochanej, co by było nieprawdą, gdyż pomaga mi swoja obecnością? Nagle poczułam lekkie kopnięcie w środek brzucha. "Alex" - pomyślałam. "Ciekawe, czy uspokoję ją swoim dotykiem" - postanowiłam spróbować, i chyba podziałało, gdyż ból ustał. Nie sądziłam, że więź parabatai jest tak silna. Chyba, że tylko ja potrafię robić takie rzeczy, ze względu na moją moc, co już czyni mnie odmieńcem. Usiadłam na łóżku, podpierając brodę na kolanach. Oparta o poduszki zamknęłam oczy.
- Clary - usłyszałam cichy głos, więc uniosłam głowę, rozglądając się dookoła. - Dziecko, co ty ze sobą zrobiłaś? - nagle przede mną pojawiła się... Jocelyn.
- Mamo?
- Co ty ze sobą zrobiłaś? Dlaczego nic nie jesz? Dlaczego o tym myślisz?
- Wiesz, o czym myślę?
- Jestem przy tobie cały czas, kochanie. Nigdy cię nie opuszczę.
- Już nic nie rozumiem - wyszeptałam.
- A myślisz, że ja rozumiem? Przychodzę do ciebie, by ci oznajmić, żebyś niczym się nie martwiła. Nie masz czym, skarbie.
- Czyli to nie jest sen? To nie wróci?
- Oczywiście, że nie. A bynajmniej nie szybko.
- Dziękuję, mamo.
- Kocham cię - szepnęła i zniknęła, rozpływając się w powietrzu. Po rozmowie z nią zrobiło mi się miło, a na świat wróciły kolory.
"Jestem przy tobie cały czas... [...] Nigdy cię nie opuszczę"
"Niczym się nie martw. Nie masz czym"
"To nie wróci. A bynajmniej nie szybko"
Może i trochę krótko, ale ważne, że jest :)
Takie małe wprowadzenie do nowej historii, jak mogliście zauważyć, Clary czuje to, co czuje Izzy... nawet kopnięcie w brzuch :)
Poinformujcie mnie, czy cieszycie się, że Izzy jest w ciąży + czy chcielibyście, by Clary zaszła, ale to dopiero po ślubie, dlatego w komentarzu oprócz waszej opinii możecie napisać w której księdze i którym rozdziale (+/-) chcielibyście, by odbyła się ceremonia zaślubin Jace'a i Clary :))
Z góry dziękuję i do zobaczenia już jutro :)))!
Prolog ci wyszedł BOSKO <3 Tęskniłam jak nie wiem!!! Co ja gadam?! Ja UMIERAŁAM!!! A co do ciąży Izzy, to się cieszę :)) Uważam, że postać Isabelle w twoim opowiadaniu naprawdę nadaje się na przyjaciółkę, a w końcu i na kochającą matkę :)) Co do ciąży Clary, to być może, ale na pewno nie teraz ;) Może być jakiś czas po ślubie, ale teraz to ty skup się na nowej akcji i pisaniu, bo na dzieci to masz jeszcze czas XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do nexta!
Jejku, dziękuję <3 Miło mi czytać tego typu komentarze, jeszcze raz dziękuję <3 Kocham jak nie wiem <3
UsuńRównież pozdrawiam :)
Cudownie zaczęłaś księgę II
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszej części opowieści :D
Nieziemski prolog, brak słów, żeby opisać to, jak zaczęłaś II księgę *-* Gdybym miała własnego bloga to nominowałabym cie do LBA, ale niestety nie mam, dlatego LUDZIE! Zgłaszajcie Tynę do LBA :D!
OdpowiedzUsuńZasłużyłaś, nie mów, że nie <3 Kocham mocno <3 /Paulina