W kolejce do piekła
Księga II
Rozdział 3
Na sam początek chciałabym poinformować anonimową osobę.
Ktoś zadał pytanie: "Skoro ojcem Alex jest demon, to czy ona nie powinna być czarownicą?"
Otóż nie, bo ojcem Alex nie jest James. W jednym rozdziale o tym pisałam. Możliwe, że nie doczytał*ś dokładnie. Dlatego teraz masz odpowiedź :))
Nie wiadomo, kto jest ojcem Alex, gdyż Izzy zaszła w ciążę na imprezie, czego dokładnie nie pamięta. Nie jest potwierdzone to, czy ojcem Clary jest Przyziemny, Podziemny, czy może jeden z Nefilim :)
Dziękuję za uwagę i zapraszam do czytania :3!
Rozdział 3
*Clary*
Minęło już kilka godzin. Kilka godzin czekania i kilka godzin ciągłych krzyków. Nałożyłam na siebie Znaki, które same utworzyły się w mojej głowie. Miały na celu chronić Nefilim przed jakimkolwiek cierpieniem. O dziwo - podziałało. Nie czułam bólu, kiedy Isabelle się męczyła, ciągle krzycząc i pocąc. Nie był to przyjemny widok. Nagle poczułam w głowie lekkie wibracje. Wiedziałam, że coś zaraz się stanie. Coś naprawdę nieprzyjemnego. I dotyczyło to Alex. Gwałtownie skierowałam wzrok na swoją parabatai.
- Ratuj ją - szepnęła.
- To mój obowiązek - oznajmiłam z uśmiechem. Spojrzałam dumnie na Maryse, która bacznie mi się przypatrywała. W jednej chwili odsunęła się od sparaliżowanego ciała Iz, dając mi wolne miejsce do pracy.
~2 godziny później...
- Izzy, jeszcze trochę! - krzyknęłam. Nagle moim oczom ukazała się maleńka istota. Podeszłam do niej i obwinęłam małą Alex w ciepły ręcznik. Podałam maleństwo Maryse, a ja zajęłam się Izzy.
- Iz... - odwróciłam się w jej stronę. - Byłaś bardzo dzielna - szepnęłam, siadając na rogu łóżka.
- Możemy już wejść, do cholery?! - wydarł się Alec za drzwiami. Przewróciłam oczami i już miałam otwierać drzwi, kiedy usłyszałam krzyk Maryse.
- Clary! - podbiegła do mnie, ujmując mą dłoń i zaciągając do małego pomieszczenia za zasłoną. Na małym stole leżała Alex, cała we krwi. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam jej oczy. Pozbawione blasku, prawie czarne.
- Zostaw mnie samą - szepnęłam. Usłyszałam ciche kroki, co oznaczało, że zostałam sama w pokoju. Zamknęłam oczy, skupiając się na tym, co za chwilę zrobię. Wyciągnęłam ręce przed siebie, a po chwili z końców palców wystrzeliły błękitne iskry. Przyłożyłam dłonie do klatki piersiowej Alex, powodując w ten sposób uruchomienie pracy serca. Dziewczynka otworzyła oczy, na które po chwili wróciły kolory.
Uśmiechnęłam się, na co ta się cicho zaśmiała. "Podejdź bliżej" - rozbrzmiał dziecięcy głos w mojej głowie. Wykonałam polecenie, zbliżając się do Alexandry. "Schyl się" - nagle dotknęła swoimi maleńkimi dłońmi moich polików. Zbliżyła swoją główkę do mojego ucha, szepcząc mi do niego jedne ze słów, które w jej głosie brzmiały magicznie. "Dziękuję". Wtedy zobaczyłam, że jej tęczówki oczu różnią się od siebie barwą. Jedno oko ma brązowe, drugie błękitne, prawie szare, co było wynikiem moich ciągłych badań i zdarzeniem sprzed chwili.
- Chyba powinnam cię zabrać do mamy, prawda? - zaśmiała się. Obwinęłam ją nowym ręcznikiem i uchylając białą zasłonę wyszłam z pomieszczenia. Rozpromieniona podeszłam do grupy zebranych wcześniej osób i położyłam Alex obom ramienia Izzy.
- Hej, Alex - szepnęła, bawiąc się jednym z jej palców. - Clary - spojrzała na mnie. - Nie wiem, jak ci dziękować. Uratowałaś mój cały maleńki świat. Mój jedyny sens w życiu. Nigdy nie myślałam, że ją ujrzę. Przyzwyczaiłam się do myśli, że mogę ją stracić. Że nigdy jej nie powiem, jak bardzo ją kocham, jak bardzo mi na niej zależy - po jej polikach spłynęły krople łez, które z każdym słowem się nasilały. - Ale teraz mogę mówić jej to codziennie, dopóki któraś z nas nie zginie. Mogę słyszeć jej cichy śmiech, jej głośny płacz, który za każdym razem będzie mnie budzić z rana, motywując mnie w ten sposób do dalszego działania. Będę widzieć, jak uczy się rysować każdą z Run, jak będzie się męczyć przy treningach z tobą i Jace'em. Dziękuję, Clary. Naprawdę dziękuję.
Nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. "Nie ma za co. Będzie dobrze, nigdy nie doprowadzę do tego, by jedna z was umarła."? Odpowiedziałam jej tylko uśmiechem, który po chwili zniknął, a ja załam się łzami szczęścia. Poczułam, jak ktoś mnie obejmuje w talii. Jace. Wszędzie rozpoznam tą czułość i delikatność. Kiedy na niego spojrzałam, odwracając się w jego stronę, jedną dłonią dotknął mojego
policzka, a drugą podniósł w górę, bym nie musiała ustać na palcach przy pocałunku. W jednej chwili uniósł mnie w górę i zakręcił nami dookoła, tak, że gdy się zatrzymaliśmy wszystko dookoła mnie wirowało, przez co o mało nie upadłam. Po sali rozbrzmiały oklaski i wiwaty, jakby nie wiadomo co się stało. Zaśmiałam się po nosem i podeszłam do Alex. Usiadłam na podłodze tak, że nasze spojrzenia były na tym samym poziomie. Wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Obserwowała każdy mój ruch. Nagle wyciągnęła do mnie rękę, którą bez wahania ujęłam. Wtem w mojej głowie rozbrzmiał ten sam głos, co przedtem.
"Dziękuję, ciociu. Dziękuję za wszystko, co zrobiłaś dla mnie i dla mamy. Dziękuję, że byłaś przy niej, kiedy nie wiedziała, jaką ma podjąć decyzję. Wierzę, że ty i wujek Jace będziecie dobrymi nauczycielami. Najlepszymi nauczycielami. Nauczycielami, o których mogłabym tylko pomarzyć i których będę widywać codziennie. Pamiętaj tylko, że musisz pozbierać siły, przez to, co wydarzyło się kilka minut temu. Uratowałaś mi życie, co było ogromnym wyczynem. Nigdy bym nie pomyślała, że mam tak silną i dzielną ciocię".
Dzięki tym kilku zdaniom zalałam się płaczem. Usiadłam powoli na kanapie obok, omawiając w
myślach każde słowo, które mi powiedziała. Nie myślałam, że dziecko, które dopiero co się urodziło będzie już tak funkcjonować. Przyłożyłam dłoń do ust, próbując powstrzymać szloch, lecz bez skutku.
"Nie płacz, ciociu. Bądź silna, Bądź dzielna".
Spojrzałam na nią, potem na Izzy i na resztę. Wszyscy mieli utkwiony wzrok we mnie. Ja jednak swój skupiłam na Alex. Zorientowałam się, że mogę z nią rozmawiać w myślach, jakby telepatycznie.
"Jestem silna. Jest to tylko oznaka radości, że na świecie istnieje taki skarb, jakim jesteś ty. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. I w każdej chwili będę gotowa oddać za ciebie życie".
Tym razem po jej poliku spłynęła kropla łzy, która natychmiast zaschła. Było to uczucie nie do opisania. Rozmawiać z kimś, kto nie umie wymienić prostego alfabetu. Kto nie potrafi policzyć do pięciu. A jednak Alex była wyjątkiem. Wyjątkiem, o który będę walczyć do ostatniej kropli krwi.
*Isabelle*
Zmęczona i z pomocą Maryse weszłam na górę po schodach, kierując się do swojego pokoju. Wypadałoby zażyć relaksującej kąpieli przy świecach, wdychając zapach lawendy. W wypadku Aleca byłby to zapach drzewa sandałowego. Wyjęłam z szafy białą koszulę w serduszka, bordowe
rurki i czarne buty. Ubrania położyłam na łóżku, a sama poszłam do łazienki. Odkręciłam zawór z ciepłą wodą i dodałam lawendowy płyn do kąpieli. Gdy czekałam, aż wanna się napełni, podeszłam do lustra i zmyłam makijaż. Spięłam włosy, by ich nie pomoczyć i wskoczyłam do wanny napełnionej gorącą wodą. Zrelaksowana leżałam tak przez najbliższe dwie godziny, przez co woda zrobiła się strasznie zimna. Dokładnie wytarłam skórę jedwabistym ręcznikiem. Założyłam na siebie swój różowy szlafrok i wyszłam z łazienki. Po drodze wzięłam do ręki wcześniej uszykowane ubrania i zniknęłam za parawanem. Po chwili przeglądałam się w lustrze i myślałam, jak spiąć włosy. Uznałam jednak, że do mojego dzisiejszego kompletu pasowałyby loki, dlatego usiadłam na krześle przy toaletce i zaczęłam kręcić włosy. Po kilkunastu minutach byłam odświeżona. Nie wiedząc, co innego mogłabym robić niż spędzanie czasu z moją córeczką zeszłam na dół do holu, poszukując Maryse, która bez mojej wiedzy miała zaopiekować się Alex podczas mojej nieobecności.
- Jeśli szukasz Alex jest u mamy - poinformował Alec.
- A gdzie jest mama?
- W gabinecie - odparł. Skierowałam się do windy, która pojechałam na drugie piętro, gdzie mieściło się biuro Maryse. Grzecznie zapukałam, a gdy nie dostałam odpowiedzi weszłam do środka.
- Mamo? - mój głos rozbrzmiał echem po całym pokoju. - Mamo?!
- W biblioteczce!
Odsłoniłam czerwoną zasłonę, a po chwili moim oczom ukazała się Maryse trzymająca Alex w ramionach.
- Zauważyłam, że kołyska jest już u mnie w pokoju - oznajmiłam.
- Tak, Alex z Jace'em ją tam zanieśli.
- A czy mogłabyś oddać mi już Alex? - obruszyłam się.
- Naturalnie. Ale w weekendy jest moja - zaśmiała się i powoli mi ja oddała. Jeszcze ani razu nie trzymałam jej w ramionach. Był to pierwszy raz. Pierwszy i nie ostatni. Była taka mała i delikatna. Jej maleńkie rączki były wielkości gumki do mazania. Wtem zobaczyłam jej oczy. Były dwukolorowe. Jedno brązowe, co sprawiało, że była strasznie podobna do mnie. Drugie błękitne, prawie szare, co pewnie było wynikiem ciągłych badań przeprowadzanych przez Clary. Mimo to, była moją córką i musiałam ją taką tolerować. Była moją córką, moją krwią i rodziną. Będę ją chronić mimo każdego niebezpieczeństwa, jakie będzie stawało nam na drodze. I będę ja kochać taką, jaka jest i jaka będzie. Ujęłam jej tycią dłoń, która była trzy razy mniejsza od mojej. Wtedy usłyszałam głos w mojej głowie. To tak, jakby chciała mi coś powiedzieć. Jakby rozumiała i wiedziała, o czym myślę.
"Wiedziałam, że to przetrwasz, mamusiu. Teraz jestem z tobą i nigdy cię nie opuszczę. Wiem, przez co przeszłaś. I wiem, co myślałaś, kiedy byłam tylko nędznym płodem. Myślałaś, jakby wyglądało twoje życie, gdyby mnie teraz nie było. Zastanawiałaś się, czy faktycznie chcesz mieć dziecko w tak młodym wieku. Płakałaś. Roniłaś każdą małą łzę, przez co robiło mi się smutno, gdyż wiedziałam, że to moja wina. Płakałaś przeze mnie, co nigdy się już nie stanie. Mimo to jestem ci wdzięczna, że jednak żyję i mogę być w twoich ramionach. Mogę słyszeć każde twoje słowo, każdy krzyk i płacz. Mogę czuć twój oddech, kiedy będę leżeć obok ciebie w łóżeczku, gdy będzie ciemno, a na niebie pojawi się milion gwiazd. Za to wszystko dziękuję tobie i cioci Clary, bo gdyby nie ona nie byłabym teraz taka szczęśliwa. Gdyby nie ona dookoła mnie byłaby pustka, kompletna ciemność i cisza. Nie mogłabym zamknąć oczu, bo nie wiedziałabym, kiedy je zamykam. Mogłabym wtedy tylko na ciebie czekać. Czekać i opiekować się tobą, nawet wtedy, kiedy byś nie wiedziała, że jestem w pobliżu. Nie mogę się doczekać jutra, kiedy z rana ujrzę twój radosny uśmiech. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę resztę świata. Kiedy ujrzę nasze rodzinne miasto. Nasze Alicante i jego demoniczne wieże" - wtedy po moim poliku spłynęła kropla łzy. Płakałam. Płakałam przez nią.
Znowu przez nią płakałam. "Nie płacz, mamo. Obiecałam, że to się już nigdy więcej nie powtórzy. Odpocznij. Przekaż mnie cioci Clary, a ty odpocznij. Zrób to dla mnie. Chociaż tyle dla mnie zrób".
"Chociaż tyle? Czegoś jeszcze oczekujesz, kochanie?" - spytałam. Wiedziałam, że to usłyszy. Wiedziałam, że odpowie.
"Przecież nie jesteś w stanie znaleźć mi tatusia, prawda?" - wtedy zamarłam. Poczułam, jakby mój cały świat rozerwał się na tysiące kawałków. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć, dlatego siedziałam cicho. Nie odezwałam się ani jednym słowem. Tak po prostu ją zignorowałam. I zdawałam sobie sprawę, że niedługo będę musiała się do tego przyzwyczaić, gdyż nie będę mogła jej na wszystko odpowiedzieć. Nie będę w stanie udzielić jej odpowiedzi na dręczące ją pytania. A ona będzie musiała to tolerować.
Może i rozdział krótki, ale za to trochę wzruszający :)
Ktoś uronił łezkę :D?
Pochwalcie się w komentarzach ^^!
I napiszcie swoją opinię co do rozdziału :)!
Ach, no i dziękuję z całego serduszka za 10k wyświetleń ♥! Jesteście niesamowici, kocham was ♥!
Uroniłam małą łezkę :))
OdpowiedzUsuńNaprawdę wzruszający rozdział, gdyż Alex przemawia do Clary i do Izzy, co w ogóle jest dziwne, bo jest jeszcze dzieckiem. Ale rozumiem, że to przez te badania Clary, dlatego nie dostajesz ode mnie minusa :D
Mam nadzieję, że w wakcacje rozdziały będą dłuższe, bo z rozdziału na rozdział są krótsze :C
A rozdział sam w sobie genialny, idealny i serio świetny, brak słów, ale ty to już wiesz :p :D
Pozdrawiam, Julka :)))
Rozdział chyba najlepszy ze wszystkich!!!! "Wyjątkiem, o który będę walczyć do ostatniej kropli krwi." kocham te zdanie, a moje ulubione momenty, to te kiedy Alex przemawia do Clary i Izzy... no i tak końcówka.... och, och, och <3<3<3 Kocham, po prostu kocham!!!
OdpowiedzUsuńPS. Uwielbiam twojego bloga, dlatego nominuję cię do LBA! Więcej: http://diabelskie-maszyny-inna-historia.blogspot.fi/2015/06/lba_17.html
Usuń