poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 7

W kolejce do piekła
Księga II
Rozdział 7


*Clary*
Maryse nakazała mi odpocząć. Położyć się i zasnąć, jednak to nie było takie łatwe. Bałam się, że coś może się czaić pod łóżkiem. Bałam się tak samo, jak w wieku 10 lat, gdy miałam zasnąć pierwszy raz w sierocińcu. Cecily, którą od dziecka uważałam za przyjaciółkę przesiaduje teraz w lochach Cichego Miasta. Mimo wszystko, traktowałam ją jak siostrę, dlatego trochę mi jej szkoda. Nie wiem, co w nią wstąpiło, że stała się taka... taka jak mój ojciec. Rządna krwi i władzy. Leżałam w łóżku przykryta ciepłym kocem. Wpatrywałam się w śnieżno biały sufit, w którym odbijał się blask księżyca. Bałam się zamknąć oczy... choć na chwilę. Czułam, że niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem. I tylko czeka, aż upadnę, by mnie dopaść. Nagle w głowie tworzyły się różne sceny z dzieciństwa. Treningi z rodzicami. Rysowanie z matką. Taniec... tak dawno nie tańczyłam. Po prostu nie mogłam na to znaleźć czasu. Wstałam, siadając na brzegu łóżka. Rozejrzałam się po pokoju. Wtem mój wzrok skierował się na szafę. Podeszłam do niej cicho. Otworzyłam dolną szufladę, gdzie znalazłam śliczny, różowy karton, który coś mi przypominał. Uchyliłam lekko wieczko, ale było zbyt ciemno, bym mogła coś zobaczyć, dlatego zdjęłam całą pokrywę i ujrzałam coś, czego się nie spodziewałam. Moje balerinki, które dostałam od Tessy podczas pierwszego spotkania. Wciąż pamiętam, co wtedy mi powiedziała.
"Dbaj o nie, bo emanują magiczną energią. Są magiczne, Clarisso. A to oznacza, że będą rosnąć razem z tobą. Nigdy nie będą za małe. Nigdy nie będą za duże. Będą tylko idealnie stworzone dla ciebie".
Wtedy w to nie wierzyłam, ale z biegiem czasu rzeczywiście balerinki stawały się coraz większe. Zaczęłam wierzyć w magię. Tylko ciekawi mnie fakt, dlaczego to pamiętam, skoro Bane za zgodą mojej matki odebrał mi wszystkie wspomnienia. Chyba, że wszystko przestało tracić sens, kiedy dowiedziałam się o mojej mocy, a Magnus zginął. W każdym razie, gdy tylko spojrzałam na te różowe buty miałam ochotę tańczyć. I tak było tym razem. Przypomniała mi się scena w salonie, gdzie tańczyłam przed rodzicami, a oni to nagrywali kamerą. Pokazywali to wszystkim. Zaczęli być ze mnie dumni. Ale potem odeszli. Zostawili mnie. Okłamali. I od tamtej pory nienawidzę ich za to, co mi zrobili.
Wzięłam do ręki szmaciane balerinki. Wpatrywałam się w nie chwilę, po czym je założyłam. Nagle poczułam się lekka jak piórko. Miałam wrażenie, jakbym unosiła się w powietrzu. Otworzyłam górne drzwiczki szafy i przeglądałam w niej każdą sukienkę, która byłaby idealnie dopasowana do czarnych balerinek. W końcu zdecydowałam się na czarną z koronkowymi rękawami. Podeszłam do toaletki, biorąc szczotkę do ręki. Patrząc się na swoje odbicie w lustrze zaczęłam rozczesywać powoli włosy. Po chwili byłam gotowa, dlatego wzięłam przenośny odtwarzacz muzyki i schowałam go do kieszeni, po czym wyjrzałam na korytarz, uchylając drzwi. Gdy nikogo nie było w pobliżu wyszłam na zewnątrz. Pobiegłam korytarzem w lewo i zbiegłam cicho po schodach, by nikogo nie obudzić. Skręciłam w prawo i pobiegłam prosto. Po chwili byłam przed drzwiami biblioteki. Otworzyłam je szybko, by jak najkrócej hałasowały i weszłam do środka. Zbiegłam na dół i ustałam na środku sali. Włączyłam odtwarzacz, z którego po chwili rozbrzmiała cicha muzyka. Był to jeden z moich ulubionych utworów. Spokojna, idealna muzyka do tańca oraz towarzyszący jej głos wokalisty. Zamknęłam oczy i zaczęłam tańczyć. Poczułam magię dzieciństwa. Okresu, który uważałam za najlepszy na świecie. Usłyszałam śpiew ptaków, więc otwierając oczy spojrzałam w prawo w kierunku okna. Na gałęzi, która znajdowała się blisko szyby siedziały dwa małe ptaki. Podeszłam bliżej nich i otwierając okno, wyciągnęłam rękę do przodu, by na niej usiadły. Jeden z nich się przestraszył i zniknął, natomiast drugi posłusznie usiadł na moim palcu. Powoli wróciłam z nim do pomieszczenia.
- Hej, mały - pogłaskałam go po piórkach. - Chcesz popatrzeć, jak tańczę? - zaćwierkał na moje słowa, co uznałam za "tak". Położyłam go na pianinie, a sama wyszłam znów na środek, skierowana przodem do niego. Zamknęłam oczy, by lepiej wczuć się w grającą muzykę. Po chwili uniosłam jedną nogę w górę tak, jak uczyli mnie w szkole, przelewając na drugą ciężar swego ciała. Zaczęłam kręcić się wkoło, nie zwracając uwagi na to, która jest godzina i że wszyscy w Instytucie już śpią. Żyłam tylko tą chwilą. Chwilą pięknego dzieciństwa.

~1 godzinę później.
Tańczyłam już około godziny, a przynajmniej tak mi się zdawało. Spojrzałam na pianino, gdzie mała sikorka zdążyła już usnąć. Spojrzałam na ekran odtwarzacza. 2:30. Zmęczona podeszłam do ptaszka, by go pogłaskać, ale ten zdążył się już obudzić. Uśmiechnęłam się i wzięłam go na ręce. Otworzyłam okno i wypuściłam go na świeże powietrze, by żył wolnością, której mu zazdrościłam. Zatrzymałam utwór i przyglądałam się dokładnie księżycowi. Nagle usłyszałam ciche kroki, więc gwałtownie odwróciłam wzrok, lecz nikogo nie ujrzałam. Po chwili usłyszałam to ponownie. Zaczęłam się trochę niepokoić, więc odeszłam od okna i zaczęłam sprawdzać każdy kąt w bibliotece.
"Jesteśmy tutaj" - usłyszałam głos za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam dziwną postać w czarnej szacie.
Zaczęłam się powoli cofać, lecz postać była szybsza i gwałtownie odepchnęła mnie do tyłu. Uderzyłam w ścianę, powoli się po niej osuwając. Gdy podniosłam wzrok nikogo nie było. Wstałam, podtrzymując się półki z książkami. Nagle poczułam oddech na ramieniu.
"Szukasz kogoś?" - nie wahając się szybko się odwróciłam, kopiąc i nokautując przeciwnika. Ku mojemu zdziwieniu nawet go nie drasnęłam, lecz on mnie tak. Szybko się zrewanżował, wyciągając zza pleców ostre narzędzie i przecinając nim lekko moją skórę. Popchnął mnie tak, że od razu upadłam. Nie miałam sił, by się obronić.
- Przestań - wyszeptałam. - Czego chcesz?
"Pan oczekuje twojej śmierci"
- Jaki Pan? O kim ty mówisz?
"Nie mogę zdradzić ci jego tożsamości. Wkrótce sama się o tym przekonasz".
- Jeśli prędzej mnie nie zabijesz - jęknęłam. - To bardzo kuszące, nieprawdaż? - prowadziłam z nim niewinną grę.
"Pan oczekuje twojej śmierci" - powtórzył. Zaczęłam powoli rozumieć, o co chodzi.
- Umiesz powiedzieć coś jeszcze?
"Nie mogę zdradzić ci jego tożsamości. Wkrótce sama się o tym przekonasz".
Wstałam szybko i z całej siły powaliłam go na ziemię. Usiadłam na nim okrakiem i od razu wyczułam metal. Zdjęłam z niego kaptur, a moim oczom ukazała się metalowa czaszka.
- Maszyna - prychnęłam. - Wiedziałam - wyszeptałam, wstając. Wychodząc zauważyłam blask, który odbijał się w szklanej lampce. Odwróciłam się, nie za szybko. Wtem oślepiło mnie coś dziwnego. Coś, co znajdowało się w środku maszyny. Podeszłam do niej i rozsunęłam metal. Z klatki piersiowej wyjęłam srebrny medalion, w którym znajdował się list. Rozwinęłam mały kawałek papieru i zaczęłam czytać.
"Jeśli chcesz poznać prawdę przyjdź pod stare mury w lesie. Będę tam na ciebie czekał".
- Znam prawdę. Jesteś szurnięty - prychnęłam i ze zwiniętym listem w ręku wybiegłam z biblioteki, by opatrzyć sobie rany, a jednocześnie po drodze zahaczając o pokój Jace'a.
"Zapowiada się kolejna przygoda" - pomyślałam, gdy zamykałam drzwi. Wróciłam tą samą drogą i skierowałam się do sypialni Jace'a.

*Jace*
Próbowałem zasnąć, lecz coś mi nie dawało spokoju. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem gwałtownie i cichym krokiem podszedłem bliżej. Wyjrzałem przez wizjer, lecz szybko odsunąłem głowę z powodu głośniejszego pukania. Przełknąłem głośno ślinę i otworzyłem drzwi. Nie czekając na odpowiedź wtargnęła do środka, muskając przy tym moją nagą skórę swoimi długimi lokami.
- Wiesz, która jest godzina? - udałem zmęczenie.
- Mogłabym powiedzieć to samo tobie - uniosła brwi i dziwnie się na mnie spojrzała, jakby miała za chwilę wybuchnąć śmiechem.
- Skoro nie śpisz, to musi być coś ważnego. Maryse kazała ci odpoczywać.
- A ty oczywiście podzielasz jej zdanie - przewróciła oczami. - Posłuchaj. Byłam w bibliotece...
- Jak się tam znalazłaś? - przerwałem jej.
- Mam ci opowiedzieć wszystko od początku? - zdziwiła się.
- Oczywiście - prychnąłem, po czym się zaśmiałem. Clary od razu do mnie dołączyła.
- Nie mogłam zasnąć. Po głowie krążyły mi różne myśli. Obrazy przed oczami przedstawiały sceny, gdzie tańczę, rysuję i trenuję. Nagle mnie olśniło. Stwierdziłam, że dawno nie tańczyłam. Nie miałam czasu. Ciągłe wojny, spacery, imprezy... W szafie znalazłam baletki, które podarowała mi Tessa podczas naszego pierwszego spotkania. O dziwo... pamiętałam to. Uznałam, że może wszystkie wspomnienia wróciły wraz ze śmiercią Magnusa lub kiedy dowiedziałam się o mojej mocy. Założyłam je, przebrałam się w sukienkę i wyszłam z pokoju, idąc prosto do biblioteki. Omijając mniej ważne szczegóły, które nie są ważne z całym wątkiem historii... podczas tańczenia usłyszałam te same głosy, co wtedy. Przestraszyłam się. Zaczęłam sprawdzać każdy kąt w pokoju. Nagle coś rzuciło mną o ścianę. Zaczęło kopać, bić, ciąć. Stąd te zadrapania.
- Co? - wstałem gwałtownie i podszedłem do drzwi, zapalając światło, by móc zobaczyć rany. - Cholera, Clary... dlaczego nic wcześniej nie powiedziałaś? - spytałem spokojnie.
- Nie było warto. Poza tym... to tylko małe zadrapania. Nic poważnego.
Nastała chwila ciszy.
- Słuchasz dalej? - spytała. Skinąłem głową. Zaczęła dalej mówić:
- Rozejrzałam się. Zobaczyłam postać w kapturze. Zaczęłam się cofać, lecz stwór znów zaatakował. Dzięki ciągłym treningom dałam mu radę i powaliłam go na ziemię. Usiadłam na nim okrakiem, by móc zdemaskować ową postać, ale poczułam metal. Zdjęłam kaptur z twarzy. Metalowa czaszka. Wytrzeszczyłam oczy i już miałam wychodzić, gdy nagle zobaczyłam to - pokazała małą kartkę papieru.
- Co to?
- List - oznajmiła. - Pisze, że mam się z nim spotkać, jeśli chcę poznać prawdę. Będzie na mnie czekał.
- W takim razie złożymy mu wizytę.
- Nie pójdę tam sama - zaprotestowała.
- Wcale nie mam zamiaru cię tam wysyłać - warknąłem. - Pójdziemy razem. Mam z nim kilka spraw do wyjaśnienia - na mojej twarzy namalował się łobuziarski uśmiech.
- Kiedy?
- Wpierw pokażesz mi maszynę. potem zadecydujemy - oznajmiłem i pomogłem Clary wstać. Zaprowadziła mnie pod drzwi biblioteki. Zaraz po przekroczeniu progu poczułem odór kwi i metalu.
***
- Ktoś musiał ją dobrze skonstruować - popukałem w metal. - Jest wykonana z dobrego materiału. Szybko się nie zniszczy.
- Sądzisz, że jest ich więcej?
- Na pewno. Nie konstruował by jednej maszyny tylko na pokaz. Musiał wiedzieć, jaki jest jego plan. Dokładnie go rozpracował i zaczął działać. Pytanie tylko, jak ten stwór przedostał się przez mury Instytutu?
- Nie dowiemy się tego, jeśli tego nie sprawdzimy.
- Szykuj się. Wyruszamy o świcie - oznajmiłem i wybiegłem z biblioteki, ciągnąc za sobą Clary.
- Bądź cicho - oznajmiłem. - Nikt nie może wiedzieć, że wychodzimy - skinęła głową i musnęła delikatnie mój policzek.
- O 6:00 przed budynkiem - szepnęła mi do ucha.
- Jest jeszcze coś... - zacząłem. - Musisz zrobić na nim wrażenie - zaśmiałem się.
- Mam iść w negliżu? - dołączyła do mnie.
- Tylko jeśli chcesz, bym był zazdrosny.
- Wybiorę jakąś sukienkę, nie martw się - puściła mi oczko i pobiegła korytarzem.
"Mam nadzieję, że ciągłe zakupy z Iz nie poszły na marne i Clary się czegoś nauczyła o wybieraniu sukienek" - zaśmiałem się w duchu i ruszyłem do swojego pokoju.

*Clary*
Pierwsze co zrobiłam po wtargnięciu do pokoju to wzięcie prysznicu. Nawilżyłam ciało balsamem Izzy o charakterystycznym zapachu, po czym dokładnie umyłam zęby. Z torebki wyjęłam miętową gumę do żucia, by wzmocnić świeży oddech. Podeszłam do szafy, wybierając z niej sukienkę, która spodobałaby się nie tylko tajemniczemu mężczyźnie, ale te Jace'owi. Szczególnie Jace'owi. Po kilku minutach szukania i dręczenia mojej szafy wybrałam jasną sukienkę
ze ślicznie zdobioną górą. Dopasowałam kolorystycznie szpilki i podeszłam do toaletki. Zaczęłam przeglądać się w lustrze, robiąc przeróżne miny i pozy. Usłyszałam stukanie o podłogę, więc się odwróciłam i uśmiechnęłam na widok Jace'a w uroczym garniturze.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał, podchodząc do mnie.
- Ile mam czasu? - spytałam.
Blondyn spojrzał na zegarek.
- Pół godziny - oznajmił.
Odwróciłam się w stronę lustra i zaczęłam tworzyć przeróżne fryzury, nie mogąc się zdecydować na jedną.
- Zostaw rozpuszczone.
- Tak sądzisz? - skinął głową.
- Przesłodko opadają ci na ramiona - zaśmiał się cicho, prawie niesłyszalnie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Posłuchałam go i tylko rozczesałam włosy, spryskując je lakierem i innymi mgiełkami, by je utrwalić.
- Biżuteria - przypomniał.
Przewróciłam niezauważalnie oczami i otworzyłam dolną szufladę toaletki. Wyjęłam z niej śliczny złoty komplet z elementami srebrnych klejnotów. Wszystko komponowało się przeuroczo.
- Gotowa? - spytał, oferując ramię. Skinęłam głową i je przyjęłam. Dumnie wyszliśmy z pokoju, kierując się do windy, gdzie przycisnął mnie do ściany i zaczął delikatnie muskać szyję. Odepchnęłam go lekko i pocałowałam namiętnie u usta. Rozkoszowałam się tą chwilą jak małe dziecko nowo kupioną zabawką, która po kilku minutach zabawy i tak została odepchnięta w kąt. Gdy winda się zatrzymała, a przycisk z numerem "0" zaiskrzył się na zielono wyszliśmy, trzymając się za rękę. Powoli poszliśmy we wskazane wcześniej miejsce.
- Stare mury w lesie, tak? - spytał na wszelki wypadek.
- Tak.
- Znam drogę na skróty - oznajmił i pociągnął mnie w lewo, zbaczając z ścieżki i idąc przez długą polanę. Mimo tego, iż patrzyłam cały czas przed siebie nie mogłam dojrzeć końca. Po kilkudziesięciu minutach drogi ujrzałam pierwsze drzewa, a przed nimi tabliczkę z napisem:
"Nowojorski las"
- Oryginalna nazwa, nieprawdaż? - spytał, gdy zauważył, że wpatruję się w tabliczkę.
- Kto by pomyślał, że to las? - zaśmiał się na te słowa. - Co? - zdziwiłam się.
- Pamiętam, jak Alec kilka lat temu myślał, że to siedziba kosmitów - oboje się zaśmialiśmy. - Zawsze bał się tu wejść.
Nim się zorientowałam byliśmy na miejscu.
- Gotowa? - spytał. W jego tonie głosu wyczułam troskę i niepokój. Nie odpowiedziałam.
"Już niedługo miałam dowiedzieć się prawdy od mężczyzny, który chce mnie zabić. Nie wiem, czy jestem na to gotowa" - pomyślałam i uścisnęłam mocniej dłoń Jace'a.

Miałam małe problemy z dodaniem tego rozdziału, ale po ciągłym odświeżaniu strony dałam radę :)
Mam nadzieję, że się podoba, a już niedługo, w kolejnym rozdziale spotkanie z tajemniczym mężczyzną. Czy okaże się pokojowy? Czy rzeczywiście wyjawi prawdę Clary, czy może będzie próbował znów ją zabić.
I jak mogliście zauważyć motyw maszyny z "Diabelskich Maszyn", tak. Uznałam, że dobrze byłoby wprowadzić coś takiego. Potem dowiecie się dalszych szczegółów.
Przepraszam, że tylko takie perspektywy bohatera, ale chcę rozwinąć ten wątek. Poza tym... reszta spała, także :')
Do zobaczenia kochani, kocham was <3!

4 komentarze:

  1. Ślicznie dobrane gify, a rozdział nieziemski <3
    Zakochałam się w twoim blogu *-*
    I w twoich rozdziałach *-*
    Miód, cud, malina <3
    Clace takie słodkie *-----*
    I mam nadzieję, że nic im się nie stanie podczas wizyty u tego typa :p
    Zabić go!
    Chociaż w sumie... zależy, czy będzie przystojny XD
    Mniejsza... XD
    Pozdrawiam, kocham cię mocno <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz ale czy tylko mi się rzuciło w oczy to że baletki były pierw różowe potem czarne ??
    Z tego co czytam któryś z kolei jest takie coś ;)
    Tak poza tym to super opowiadanie �� /Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje rozdziały są takieeee dłuuugieee...
    No, ale spróbuję przeczytać cały ^^
    "Maryse nakazała mi odpocząć."
    Ponieważ dzień święty należy święcić.
    "Bałam się, że coś może się czaić pod łóżkiem."
    Jestem pewna, że to ty, Tyno czaisz się pod jej łóżkiem, bo w mojej szafie już chciałaś koczować :D
    "Leżałam w łóżku przykryta ciepłym kocem."
    Moja prababcia dostała taki miękki kocyk *.* Taka moja pierwsza myśl na słowo koc...
    "Wpatrywałam się w śnieżno biały sufit, w którym odbijał się blask księżyca."
    A co jeśli Clary skończy tak jak syreny z H2O?
    "I od tamtej pory nienawidzę ich za to, co mi zrobili."
    A przecież Bóg każe wybaczać. Clary powinna przejść się do kościoła :p
    "Żyłam tylko tą chwilą. Chwilą pięknego dzieciństwa."
    Oooooooo... Jakie słodziactwo ;-; Wzruszyłam się.
    "Jesteśmy tutaj" - usłyszałam głos za swoimi plecami."
    No i tyłek. Znowu się zaczyna. Kto tym razem umrze?
    "niewinną grę."
    To jakby powiedzieć, że spychanie się z dachu wieżowca to tylko niewinna zabawa. A to że ktoś przy tym ginie to szczegół -,-
    "Wiedziałam"
    Ale nie od początku.
    "Wyjrzałem przez wizjer,"
    Ej! TO NIE FAIR! Ja nie mam wizjera w drzwiach pokoju! Mam tylko w drzwiach do mieszkania! Protestuję!
    "Cholera, Clary... dlaczego nic wcześniej nie powiedziałaś?"
    A kiedy miała powiedzieć, jak dopiero do ciebie weszła i właśnie ci wszystko opowiada? -,-
    "na mojej twarzy namalował się łobuziarski uśmiech."
    Falbkami? (Farbkami)
    "- Szykuj się. Wyruszamy o świcie"
    Witamy na spotkaniu ze średniowieczem! :D
    "Pierwsze co zrobiłam po wtargnięciu do pokoju to wzięcie prysznicu."
    Ja tam do mojego pokoju po prostu wchodzę, ale wtargnięcie nie jest takim złym pomysłem.
    "Usłyszałam stukanie o podłogę, więc się odwróciłam i uśmiechnęłam na widok Jace'a w uroczym garniturze."
    Clary walczy w szpilkach i krótkiej sukience, a Jace w garniaku. Nie wiem co o tym sądzić O.o
    "- Biżuteria - przypomniał."
    Ja w simsach 3 zawsze o niej zapominam...
    "- Znam drogę na skróty - oznajmił i pociągnął mnie w lewo, zbaczając z ścieżki i idąc przez długą polanę."
    Polany nie są takie złe. Zawsze mógł wybrać las O.O
    "Nowojorski las"
    - Oryginalna nazwa, nieprawdaż?'
    Prawdaż Milordzie, prawdaż, Ten uroczy teren z długimi patykami, na których rosną liście został bardzo stosowanie nazwany.
    "- Pamiętam, jak Alec kilka lat temu myślał, że to siedziba kosmitów - oboje się zaśmialiśmy. - Zawsze bał się tu wejść."
    Jak dla mnie siedzibą kosmitów jest nasza szkoła. Też boję się tam wchodzić ;_;
    *****
    "I jak mogliście zauważyć motyw maszyny z "Diabelskich Maszyn", tak.
    Zaraz okaże się, że to był ten koleś, chyba Mortmain i maszyna dostała się do środka, bo miała na sobie krew Nocnego Łowcy.
    2/10, 2/10 ;D Powiem szczerze, że rozdział fajny, ale ja bym zrobiła z niego jakieś 3. Bo był meeeegadługi. Połowa wystarczyłaby c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział CUDO <3<3<3 Naprawdę brak słów! Po prostu, kocham!

    OdpowiedzUsuń