czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 14

W kolejce do piekła
Księga I
Rozdział 14

Do szkoły na 8:55, także wstawiam wcześniej rozdział. Wieczorek postaram się wstawić kolejny :)! 
Miłego czytania :D!

*Clary*
- Wiesz, że nie chcę jej teraz widzieć! - wydarłam się.
- Jeśli nie dasz jej szansy, będzie cię nachodzić! - blondyn podniósł głos.
- Nie zmusisz mnie do rozmowy z nią! - zbiegłam na dół i już miałam wychodzić, gdy czyjaś ręka złapała mój nadgarstek. "Jace" - pomyślałam. Ale gdy się odwróciłam, to nie był złotooki, tylko Cecily. 
- Proszę, Clary. Porozmawiajmy - wyszeptała.
- Nie ma o czym - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, wyrwałam się i wybiegłam z sierocińca. Nie miałam nawet ochoty czekać na Jace'a, tylko biec przed siebie. 
- Clary! - słyszałam krzyki za sobą, lecz się nie odwróciłam, mimo, że wymawiano moje imię. - Clary, stój!
- Zostaw mnie samą - krzyknęłam, odwracając się, lecz tam nikogo nie było. Zatrzymałam się i już miałam spojrzeć przed siebie, natomiast ktoś zagrodził mi przejście. Krzyknęłam i upadłam. Ktoś się cicho zaśmiał. Wszędzie rozpoznam ten śmiech... Jace.
- Oszalałeś?! - warknęłam na niego.
- Chodź - podał mi rękę, a ja ją przyjęłam. Po chwili stałam na równych nogach. Blondyn zaproponował ramię, które przyjęłam.
- Daj jej szansę - wyszeptał, uśmiechając się.
- Dlaczego jej bronisz? - również powiedziałam szeptem.
- Dziesięć lat przyjaźni Clary to bardzo dużo. Byłyście jak siostry.
- Tak - potwierdziłam. - Byłyśmy, ale czasy się zmieniły, Jace. Nie wybaczę jej tak łatwo - oznajmiłam.
- Jak chcesz. Ale żebyś potem nie żałowała - odrzekł, po czym pociągnął mnie do Instytutu.

~ 30 minut później...
Dopiero po pół godzinie przed moimi oczami wyrósł Instytut. Przez całą drogę myślałam o Cecily. Sam fakt, że przyszła do sierocińca o tak późnej porze był dziwny. 
- O czym myślisz? - wyrwał mnie z rozmyślań.
- C-co? - spytałam zdezorientowana.
- Pytałem, o czym myślisz? - kontynuował.
- Dlaczego uważasz, że o czymś myślałam? - droczyłam się z nim.
- Bo nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Więc?
- Co to za pytanie? - zmieniłam temat...
- O czym myślałaś? - ... którego nie przyjął. 
- O Cecily. Nie wydaje ci się to lekko dziwne, że przyszła do sierocińca o tak późnej porze?
- Sam nie wiem - odparł. Byliśmy przed drzwiami budynku. Jace otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą.
- Co to za pytanie? - teraz ja zasypywałam go masą pytań. "Odwet, kochanie" - pomyślałam.
- Pianino. Mówiłaś, że grasz...
- Grałam - poprawiłam go.
- Grałaś - powtórzył. - Więc pomyślałem, że moglibyśmy zagrać coś razem, a przy okazji obudzić cały Instytut.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałam, podnosząc jedną brew.
- To, że pewnie grasz tak fatalnie, że wszystkich obudzisz swoim graniem - przy ostatnim słowie zrobił cudzysłów w powietrzu. Podeszłam bliżej i szturchnęłam go w ramię.
- Nienawidzę cię - powiedziałam, odchodząc, lecz Jace przytrzymał mój nadgarstek. Nie miałam szans na wyrwanie się z jego uścisku.
- A ja cię kocham - odrzekł i przyciągnął do siebie, całując namiętnie w usta. Gdy się od siebie odsunęliśmy, dodałam:
- I tym to udowadniasz? - zaśmiałam się. Jace zrobił minę zbitego psa. - Och, przepraszam - pocałowałam go w policzek. - Za piętnaście minut w bibliotece.
- A jednak - odrzekł, zanim wbiegłam na górę po schodach. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Szybko powędrowałam do swojej sypialni, żeby przebrać się w coś lżejszego. Wyciągnęłam z szafy czarne rurki, czarną koszulę i czarne trampki. "Dawno nie miałam na sobie butów z płaską podeszwą" - pomyślałam wzdychając. Po dziesięciu minutach byłam świeża i przebrana. "Zostało pięć minut, więc..." - podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje włosy. "Kucyk" - pomyślałam, a po chwili moje włosy ułożyły się w ślicznego, wysokiego kucyka. Powędrowałam do biblioteki, cała rozpromieniona. Minęło kilka tygodni, więc poznałam wszystkie korytarze Instytutu, nie gubiąć się w nich przy okazji. Bez problemu znalazłam wysokie i masywne drzwi biblioteki. Otwierając je na oścież rozległ się skrzyp. Szybko zbiegłam na dół po kręconych schodach. Dopiero teraz ujrzałam Jace'a przed pianinem.
- Ślicznie wyglądasz - oznajmił.
- Normalnie, ale dziękuję - pocałowałam go w policzek i zasiadłam przed instrumentem. Położyłam palce na klawiszach, nie wydobywając z nich dźwięku. 
- Tam dawno nie grałam - wyszeptałam.
- Mam zacząć pierwszy? - spytał, dokładnie mi się przyglądając. Skinęłam głową i wstałam. Po chwili wpatrywałam się w Jace'a. Jego palce były stworzone do grania. 
- Grasz jeszcze na czymś? - spytałam cicho.
- Nie - oznajmił. - Tylko pianino.
- Rozumiem.
- Twoja kolej. Pomyśl o przeszłości. O tym, jak grałaś. Jak spod twoich palców wyłaniał się dźwięk. 
- Spróbuję - zrobiłam kilka głębokich wydechów i zaczęłam grać.
- Bardzo dobrze - pochwalił mnie, krążąc dookoła.
- Teraz ty - oznajmiłam wstając.
- Dlaczego? - spytał.
- Chcę zatańczyć.
- Do mojej muzyki? 
- Po prostu zagraj spokojną melodię - odrzekłam, zdejmując buty. Nagle po sali rozległ się dźwięk grającego fortepianu.
- Idealnie - odrzekłam i zaczęłam tańczyć. Na początku powoli się chwiejąc, a później intensywniej. Jace co kilka sekund na mnie spoglądał, a ja co kilka sekund do niego pochodziłam. Minęło kilka godzin, bo na niebo zaczęło wschodzić słońce, a ja nie czułam się ani trochę zmęczona. 
- Wystarczy - odrzekłam i podeszłam do blondyna, całując go w policzek. - Dziękuję.
- Dla ciebie wszystko - przyciągnął mnie do siebie, łapiąc za biodra. "Wystarczy kilka sekund, żeby mnie powalić. Koniecznie muszę poćwiczyć". Po chwili siedziałam spokojnie na jego kolanach.
- Co teraz? - spytałam.
- Teraz wezmę cię na ręce - i wziął. - I zaprowadzę pod drzwi sypialni.
- Mojej czy twojej? - zaśmiałam się.

- A czy to ważne? - zaśmiał się wychodząc z biblioteki.

Rozdział może trochę nudny, bo przedstawiał tylko punkt widzenia Clary. Mimo to, mam nadzieję, że się spodobał. Do wieczora :)!
*jak już tu jesteś i to czytasz to zostaw coś po sobie :3*

3 komentarze:

  1. Super rozdział <3 czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awesome <3 Jacy oni słodcy <3 Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka boska ...awww....niemam słów :D

    OdpowiedzUsuń