piątek, 22 maja 2015

Rozdział 24

W kolejce do piekła
Księga I
Rozdział 24

Chciałabym was bardzo, ale to bardzo przeprosić, że znów tak długo nie było rozdziałów. Przepraszam, ale naprawdę miałam urwanie głowy z nauką. Geografia tu, matematyka tam... ugh!
Oczywiście nie tylko to było powodem niedodawania rozdziałów. Moja przyjaciółka jest zacofana w czytaniu rozdziałów, gdyż twierdzi, że tkwi w 22(?). Także masz to moja droga nadrobić, gdyż ja i moi czytelnicy (których serdecznie pozdrawiam ♥) nie zamierzamy czekać, prawda? :D
Oczywiście postaram się to nadrobić jak najszybciej :)
Chciałabym również bardzo serdecznie podziękować za 5000 wyświetleń, jesteście najlepsi :)!
Miłego czytania ♥!

*Clary*
Jako, że było już późno zasnęliśmy przy sobie w objęciach. Nie potrzebowałam przyjemnie ciepłego koca, by nie zamarznąć. Miałam jego. Mojego ukochanego, a wtedy tylko to się liczyło. Obejmował mnie lekko umięśnionym ramieniem wokół talii. Czułam się bezpiecznie, nawet jeśli niedługo miałam zmierzyć się z moim ojcem. Przy Jasie zapominałam o ostatnich zdarzeniach, wizjach i snach.
A tym razem przespałam całą noc... bez żadnych nieprzyjemnych koszmarów. Postanowiłam cicho wymknąć się z pokoju, by nie obudzić śpiącego Anioła. Chciałam potańczyć, poczuć znów tą lekkość, jak dawniej. Powoli wybrałam z szafy odpowiedni strój i powędrowałam do łazienki. Wzięłam jak najszybszy prysznic, owinęłam się w ręcznik i wróciłam do sypialni. Spojrzałam na łóżko, gdzie niedawno leżał blondyn. "dziwne, przecież jeszcze przed chwilą tu był" - pomyślałam, unosząc brew w górę. Postanowiłam długo się tym nie przejmować, więc chwyciłam wcześniej zostawione na oparciu krzesła ubrania i zniknęłam za parawanem. Gdy tylko się wychyliłam wpadłam w czyjeś objęcia. Cudem stłumiłam okrzyk, gdy tajemnicza osoba porwała mnie w górę. Po chwili wirowałam w powietrzu. Czułam się jak prawdziwy Anioł.
- A gdzie to się chodzi po nocach? - od razu rozpoznałam go po głosie. Jace.
- Jest piąta nad ranem - oznajmiłam, a gdy postawił mnie na ziemi lekko musnęłam jego policzek.
- W porządku - zaśmiał się. - Gdzie idziesz?
- Do sali treningowej - odparłam.
- Od kiedy wracasz do treningów? - był wyraźnie zdziwiony. - Przecież mówiłaś...
- Wiem, co mówiłam - przerwałam mu. - Idę potańczyć, nie trenować - po oznajmieniu tych słów poszłam do drzwi, za którymi po chwili zniknęłam.

*Jace*
Rozumiałem zachowanie Clary. Dawno nie tańczyła, dlatego otrzymała moją zgodę. Poszedłem w ślady ukochanej i również postanowiłem się nieco odświeżyć. Szybkim krokiem wymaszerowałem z pokoju rudowłosej, zostawiając przy okazji otwarte drzwi. Zaraz po wejściu do swoich progów zastałem bałagan przed szafą. "Co tu do cholery się działo pod moją nieobecność?" - pytałem sam siebie. Szybko posprzątałem porozrzucane ubrania, a po chwili powędrowałem do łazienki, by zażyć ciepłej kąpieli. Do gorącej wody nalałem mojego ulubionego olejku o zapachu mango. Po chwili zanurzyłem się w przyjemnie gorącej wodzie, zmywając z siebie nie tylko bród i pot, ale też myśli. Zrelaksowany obecną chwilą chciałem, by trwała wieki. Słodki zapach, ciepły klimat i nowe myśli. Brakuje tylko Clary...
Mówiąc to zdanie cicho się zaśmiałem. Zaraz po tym wyskoczyłem z wanny i owinięty ręcznikiem wbiegłem jak oszalały do sypialni. Wybrałem ciemną koszulkę i jeansy. Nie tracąc czasu wszedłem za parawan. Gdy byłem gotowy lekko przeczesałem włosy i ułożyłem je w idealny kształt. Spojrzałem na zegarek. "I to jest dowód na to, że kobiety poświęcają dłuższy czas na przejmowaniu się swoim wyglądem" - zaśmiałem się pod nosem. Nie chciałem spędzać reszty dnia bez rudowłosej, dlatego pobiegłem do sali treningowej.

*Clary*
Tańczyłam już ponad godzinę, dlatego zrobiłam sobie krótką przerwę. "Nawet najlepsi muszą czasem odpocząć" - pomyślałam i się zaśmiałam, gdy nagle usłyszałam skrzypiącą podłogę. Skierowałam swój wzrok w stronę drzwi. W progu ujrzałam Jace'a. Spiorunowałam go wzrokiem, dodając przy tym:
- A co ty tutaj robisz?
- J-ja... - spojrzał na półkę z bronią. - Przyszedłem tylko po sztylety - odrzekł, rumieniąc się. Podszedł bliżej ostrzy i z cudem uniknął nożyka, którym rzuciłam w jego kierunku i który o mało co nie przeciął jego policzka. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego przestraszone spojrzenie.
- Przyznaj. Nie mogłeś wytrzymać beze mnie nawet kilku minut - skinął głową, potwierdzając moje słowa. Znów się zaśmiałam.
- Ale to nie oznacza, że nie umiem sam zaspokoić swoich potrzeb - oznajmił.
- Ach tak? Co chcesz przez to powiedzieć?
- Zawsze mogę wykorzystać Cecily... - nie dokończył, gdyż zaczęłam biec w jego stronę. Niestety, nie potrafiłam go dogonić, gdyż był za szybki. Nawet lata treningu z ojcem nie mogły mi pomóc. Gdy zauważyłam, jak Jace biegnie przed siebie, ja postanowiłam wykorzystać sytuację i skręcić w lewo. Wiedziałam, że biegnąc tym korytarzem znajdę się w tym, w którym aktualnie jest blondyn. Przyśpieszyłam tempo, a po chwili zatrzymałam się przed Jace'em, o mało się z nim nie zderzając.
- Już nie żyjesz - zaśmiałam się i powaliłam go na ziemię.
- A jeśli ci powiem, że cię kocham?
- Już to wiem.
- Że nie mogę bez ciebie żyć?
- Potwierdziłeś to kilka chwil temu.
- Poddaję się - zaśmiał się i zamknął oczy. Wyciągnęłam sztylet zza paska i przytknęłam go do gardła ukochanego.
- Jakieś ostatnie słowo? - zaśmiałam się. Złotooki otworzył powoli powieki i na mnie spojrzał. Uśmiechnął się i dodał:
- Kocham cię i będę cię kochał aż do śmierci, a jeśli potem jest jakieś życie, wtedy też będę cię kochał - kiedy to wypowiedział, po moim poliku spłynęła łza radości, którą Jace natychmiast otarł. Przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Gdy tylko zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie, ciężko dysząc.
- Trzeba częściej robić takie rzeczy - zaśmiał się. - Świetnie się bawiłem.
- Zapomnij. Nie mam zamiaru znów za tobą biegać, zwłaszcza, że nie mogłam cię dogonić - uśmiechnęłam się lekko. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Mogłabym zatonąć w jego złotych tęczówkach. Nagle zza rogu wyłonił się Alec.
- P-przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać - zaśmiał się.
- I tak przeszkodziłeś - stwierdził Jace, wstając. Podał mi dłoń, którą ujęłam i pomógł mi wstać.
- Co powiecie na polowanie? - zaproponowałam.
- Ty i polowanie? - zapytał zaskoczony Alec.
- Co w tym dziwnego? To jak? Idziecie?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... nie przeszłaś szkolenia.
- Och, na Anioła, Alec! Marudzisz bardziej od Izzy!
- A myślałem, że to niemożliwe - zaśmiał się blondyn. Alec tylko przewrócił oczami i dodał:
- Zgoda.
- Wypadałoby powiadomić Isabelle - stwierdził Jace.
- Ja to zrobię, wy idźcie na dół - zaproponowałam, na co oni skinęli głową i ruszyli do windy. Po chwili usłyszałam cichy warkot, co oznaczało, że winda zatrzymała się na dole. Byłam przed drzwiami mojej przyjaciółki, dlatego grzecznie zapukałam.
- Proszę! - krzyknął głos za ścianą, więc weszłam do środka.
- Clary! - krzyknęła uradowana. - Co cię do mnie...
- Co powiesz na polowanie z chłopakami? - przerwałam jej.
- Brzmi nieźle - oznajmiła.
- W takim razie będziemy czekać w holu - uśmiechnęłam się i skierowałam do drzwi, gdy nagle usłyszałam wołanie:
- Czekaj! - wiedziałam, że to Izzy, więc się odwróciłam.
- Tak?
- Które buty włożyć? - pokazała mi dwie pary szpilek.
- Te po prawej - wskazałam na wysokie czarne obcasy i wyszłam z pokoju.

*Isabelle*
Lekko przeczesałam włosy, a następnie gotowa wyszłam z pokoju. Zjechałam windą w dół, by było szybciej. I tak za długo czekali. Byłam przygotowana na zrzędzenie mojego brata, które jakimś cudem nie nadeszło.
- Czyli jesteśmy w komplecie? - spytała Clary.
- Na to wygląda - odpowiedział Alec.
- Skoro tak, objaśnię wam swój plan.
- Słuchamy - odparł Jace.
- Podzielimy się na dwie grupy. Ja i Izzy oraz ty... - spojrzała na blondyna. - ... i Alec. Grupa, która zabije więcej demonów... wygrywa.
- A co robią przegrani? - spytał Alec.
- A muszą coś zrobić? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Jakieś zadanie... na przykład sprzątanie Instytutu.
- Albo zmywanie naczyń przez tydzień - odrzekł Jace.
- Och, zgoda. Więc co oferujecie?
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz? - spytałam, zwracając się do Clary.
- Oczywiście. I tak wygramy, więc nie widzę różnicy - odrzekła.
- Nie zgodzę się z tym...
- Będziemy się kłócić, kto wygra, czy może sami się o tym przekonamy? - spytał zniecierpliwiony Jace.
- Przegrani zmywają naczynia. Zaczynamy w Pandemonium - odrzekła Clary, a po chwili wszyscy wyszliśmy na podwórko. Zauważyłam, jak Jace podaje ramię Clary, które ona przyjęła z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na brata, który zajęty był innymi sprawami, a mianowicie podziwianiem otoczenia. Odchrząknęłam, by Alec się odwrócił w moją stronę. gdy tego nie zrobił, zrobiłam to ponownie, lecz tym razem dużo głośniej. I tym razem nie podziałało.
- Alec, do cholery! - krzyknęłam.
- Słucham, jaśnie pani?
- Byłbyś tak łaskawy i podał mi ramię, tak jak ta urocza para po prawej? - zrobiłam słodkie oczka. - Braciszku? - dodałam po chwili pytającym tonem. Usłyszałam, jak Jace i Clary śmieją się pod nosem z obecnej sytuacji.
- Zapomnij, siostrzyczko. Dasz sobie radę sama - odrzekł i mnie wyprzedził. Nie wytrzymałam i dodałam:
- Czy byłbyś tak łaskawy i podał mi to cholerne ramię? - tym razem powiedziałam to z naciskiem na "czy" oraz głośniej, co prawie przerodziło się w krzyk. Gołąbeczki po prawej znów się zaśmiały.
- W porządku - słyszałam jego szybkie bicie serca, co oznaczało, że trochę się mnie wystraszył.
- Czasami czuję się jak twój niewolnik, a nie brat - dodał po chwili.
- Od tego jest starsze rodzeństwo, braciszku - zaśmialiśmy się w trójkę. Tylko Alec miał grymas na twarzy.

*Alec*
- Nareszcie! - krzyknąłem, gdy byliśmy już przed klubem. Wyszarpnąłem się z uścisku Izzy i wbiegłem do środka. Ochroniarz wpuścił mnie bez problemu. Po chwili dołączyli do mnie pozostali.
- Zaczynamy nasze małe zawody? - spytał Jace, widocznie przygotowany na wygraną.
- Nie. Wpierw idziecie za mną - odrzekła Clary. Przejechałem wzrokiem po Jasie i Izzy, którzy też wyglądali na zszokowanych. Wzruszyliśmy ramionami i popędziliśmy za rudowłosą. Zaprowadziła nas do oddzielnego korytarza, z którego wyłaniał się odór demonicznej krwi. Czułem, jak żołądek podchodzi mi do gardła.
- Chyba sobie żartujesz, że będziemy walczyć w tym smrodzie - oznajmiłem.
- Znowu marudzisz - zauważyła i podeszła do mnie. Wyciągnęła zza paska stelę i wypaliła mi nią nieznaną dotąd runę.
- Co to za runa? - spytałem.
- Wyjaśnię wam to, gdy wrócimy, dobrze? - wszyscy skinęliśmy głową. Nawet Jace, który pewnie też nic nie wiedział. Wyczytałem to z jego oczu.
- A ty - skierowała na mnie wzrok. - ... czujesz coś? - wciągnąłem się w powietrze, które teraz wydawało się świeże.
- Nic nie czuję - oznajmiłem.
- Czyli runa działa - stwierdziła. - Jace - przywołała go gestem do siebie i również narysowała mu tę samą runę, co mi. kolejną osobą, która posiadała ten znak była Izzy.
- A ty nie potrzebujesz tego znaku? - spytałem. Rudowłosa podniosła rękaw koszuli, a po chwili na przedramieniu ujrzałem świeżo wypaloną runę.
- Czyli możemy zaczynać.
- 3...2...1...czas start! - krzyknęła Clary i zaczęłam się chora bitwa.

I jak wam się podobało? Nie było nudno :)?
Jak wam się podobała reakcja Clary... i cytat z książki jako wypowiedź Jace'a :)?
Oraz jak myślicie... która z grup wygra małe polowanie :D?
Jace i Alec vs. Clary i Izzy? :))
Piszcie koniecznie w komentarzach ^^!
+ mam jeszcze jedno malutkie pytanko... ktoś z was czytał może "CIĘCIE"? Jeśli tak, to polecacie :)?
Bo wiecie... Dzień Dziecka zbliża się wielkimi krokami, także czas najwyższy namawiać rodziców na kupno jakiejś książki ^^!
Zaimponowała mnie sama okładka, nie mówiąc już o opisie :)!
Bardzo proszę o recenzję (jeśli ktoś z was czytał)... BEZ SPOILERÓW :D!

4 komentarze:

  1. Booski rozdział a co do ksiązki to niestety nie czytałam ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej książki...
    Boski rozdział :D
    Daj szybciutko nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział szybko daj następny *o* !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z moich ulubionych książek, naprawdę polecam :)
    Dreszczyk emocji i ciarki gwarantowane :D
    A co do rozdziału... sądzę, że wygrają dziewczyny :'D
    A reakcja Clary bezcenna, już myślałam, że poderżnie mu gardło, bo w jej ciało wcielił się Sebastian :o Już się bałam, że twoje opowiadania będą się toczyć bez Jace'a. :D No chyba, że potem poprosiła by Razjela (tak jak w książce), by go wskrzesił :)
    Pozdrawiam, rozdział nieziemski <33!

    OdpowiedzUsuń