niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 26

W kolejce do piekła
Księga I
Rozdział 26

Na wstępie chciałabym o czymś wspomnieć. A mianowicie o pewnej czytelniczce, jak i blogerce, której blog bardzo mi się spodobał, dlatego...
Masz w tej chwili spiąć swoje cztery litery i kontynuować blogowanie! :D
Mianowicie chodzi o Veronicę Hunter, którą serdecznie pozdrawiam ^^
Miłego czytania :)!

Rozdział 26
*Isabelle*
Zaraz po wejściu do pokoju wybrałam czyste ubrania z szafy i położyłam je na ramie łóżka. Pobiegłam do łazienki, by zmyć z siebie brud, pot i krew demona. Owinięta ręcznikiem wróciłam do sypialni. Wzięłam do ręki wcześniej przygotowane ubrania i zniknęłam za parawanem. Po kilku minutach byłam gotowa do zejścia na kolację.

*Clary*
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 18:45. Oznaczało to, że za 15 minut miała rozpocząć się kolacja.
- Cholera - mruknęłam na głos i szybko się podniosłam. Spojrzałam na siebie w lustrze. Cała
opryskana krwią demona. Szybko wzięłam prysznic i owinięta ręcznikiem podbiegłam do szafy. Wybrałam czarną koronkową sukienkę oraz szpilki z tego samego materiału. Włosy związałam w niechlujnego koka. Przedramię, na którym widniała nowa runa zabandażowałam. Nie chciałam, by było ją widać. Znów zerknęłam na zegar. Westchnęłam z radości, że zostało mi kilka minut do zejścia na dół. Radosnym krokiem wyszłam z pokoju i zjechałam windą w dół. Gdy tylko usłyszałam cichy dźwięk, drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam światło na korytarzu. Weszłam ukradkiem do jadalni. Przy stole siedziała Isabelle oraz Jace. Zajęłam miejsce między nimi i pocałowałam blondyna w policzek.
- Gdzie Alec? - spytałam.
- Nie przyjdzie, jest u Magnusa - oznajmiła Izzy.
- Clary... - zaczął Jace.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Martwimy się o ciebie. Ostatnio jesteś strasznie blada...
- I przemęczona - dokończyła za niego Iz.
- Nie macie się o co martwić. Wszystko w porządku.
- Jest jeszcze ta moc, którą miałaś nam wyjaśnić - odrzekła czarnowłosa.
- Jak stworzyłaś tę runę, Clary? - naciskał Jace.
- To nic wielkiego - odwróciłam od nich wzrok. Chciałam wstać, ale dłoń Jace'a złapała mnie za nadgarstek uniemożliwiając to.
- Puść mnie! - próbowałam się wyrwać.
- Przecież nam możesz powiedzieć, nie zrobimy ci krzywdy! - podniósł głos.
- Jace, to ją boli! - krzyknęła Izzy. Miała rację. Jego uścisk był silny. Czułam, jak krew w żyłach nagle się zatrzymuje, a obraz przed oczami staje się zmazany. Dopiero po chwili poczułam, jak dłoń blondyna puszcza mój nadgarstek... ale było już za późno.

*Jace*
Nie panowałem nad sobą. Nie wiedziałem, co czynię. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to moja wina. Clary jest nieprzytomna przeze mnie.
- Co w ciebie wstąpiło?! - wydarła się na mnie Isabelle.
- J-ja... nie wiem co powiedzieć...
- Wyjdź stąd! - rozkazała.
- Ale...
- Wyjdź! - jeszcze bardziej podniosła głos.
- Nie dasz rady jej sama zanieść na kanapę - oznajmiłem i się zbliżyłem.
- Nie dotykaj jej! - krzyknęła i zalała się łzami. Nie chciałem na to patrzeć i zostawiłem ją w spokoju. Pobiegłem do Oranżerii. Do miejsca, w którym zawsze znajdowałem schronienie.

*Clary*
Obudziłam się w swoim pokoju. Nade mną pochylała się jakaś postać, lecz nie widziałam jej dokładnie.
- Clary - Isabelle.
- Iz... co ja tutaj...
- Nie kończ. Musisz nabrać sił.
- Ale jak tu się znalazłam? - nie przestawałam pytać.
- Jace cię obezwładnił - odwróciła wzrok. Jace? Mój Jace?
- Nie tylko on zawinił. Wiem, źle się zachował, ale widziałam w jego oczach strach i przerażenie. Nie wiedział, co czyni...
- Nie próbuj go bronić - przerwała mi.
- Nie bronię! Mogłam wam powiedzieć...
- Tylko nie mów, że to twoja wina - zagroziła palcem.
- To niczyja wina, Iz.
- W porządku. Ale tak łatwo mu tego nie daruję - odrzekła i chciała wyjść, lecz byłam szybsza:
- Izzy? - odwróciła się i spojrzała na mnie pytająco. - Ta moc... to dar od Razjela. Mogę tworzyć nowe runy, które mają na celu pomóc nam w bitwie o Alicante. Teraz... - pokazałam jej złotą i nadal połyskującą runę na przedramieniu. - ... wygramy. Uda nam się pokonać armię demonów z moim ojcem na czele.
- Skąd to masz?
- Rozmawiałam z Razjelem. Powiedział, że tylko w ten sposób może nam pomóc - uśmiechnęłam się. - Dzięki temu moje runy będą silniejsze - spojrzałam na swoje przedramię. Izzy tylko skinęła głową i wyszła, zostawiając mnie samą. Nie miałam ochoty tutaj zostać, więc szybko wstałam z łóżka, co było złym pomysłem, gdyż na wstępie zakręciło mi się w głowie. Nie zwracając na to uwagi wybiegłam z pokoju i pobiegłam na poszukiwania Jace'a.

*Jace*
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Wstałem równie cicho i zbliżyłem się, by je otworzyć. Zawahałem się chwilę, ale gdy znów usłyszałem pukanie, tym razem głośniejsze, gwałtownie otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazała się...
- Clary? J-ja... przepraszam - tylko tyle zdołałem z siebie wydobyć.
- Mogę wejść? - zaprosiłem ją gestem do środka. Zajęła miejsce na łóżku, więc usiadłem obok.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina.
- Nie usprawiedliwisz mojego zachowania.
- Jace, spójrz na mnie - rozkazała, a ja posłuchałem. - To nie twoja wina, rozumiesz?
- Ale...
- Nie ma żadnych "ale" - zbliżyła się i pocałowała mnie w policzek.
- Nie gniewasz się?
- Za co? - zaśmiała się. Nie odpowiedziałem, bo wiedziałem, że nieważne, co powiem, nie zmienię jej zdania.
- A ta moc...
- Nie mów, jak nie chcesz - przerwałem jej.
- Podarował mi ją Razjel - jednym pociągnięciem zerwała bandaż, który miała owinięty wokół prawej ręki. - A to ma na celu pomóc mi tworzyć silniejsze runy - gdy tylko zobaczyłem nową, piękną złotą runę osłupiałem z wrażenia.
- Nie wiem, jakim cudem Razjel stał się tak uprzejmy, ale to bardzo miły gest - uśmiechnąłem się.
- Najwyraźniej mam pociągający styl bycia - zaśmialiśmy się. Wtem usłyszeliśmy głośne bicie zegara.
- Już późno - stwierdziła.
- Tak. Najwyższy czas się położyć - nasze spojrzenie się spotkały.
- Zamknij oczy - rozkazałem, a gdy jej powieki się osunęły, cicho do niej podszedłem i porwałem ją w ramiona. Krzyknęła z zaskoczenia. Posadziłem ją na łóżku i powoli zacząłem ściągać z niej ubrania. Przysunąłem się bliżej i szepnąłem jej do ucha:
- Otwórz oczy.

*Clary*
Wróciliśmy znów do tego momentu. W pokoju panował mrok, jedynym oświetleniem były przygasające już świece. Jace eksplorował całe moje ciało od początku, gładził włosy swoim delikatnym dotykiem. Robiliśmy sobie krótkie przerwy między pocałunkami, szepcząc sobie słodkie słówka. Mimo to, że robiliśmy to już kilka razy, nadal mi się to podobało i nadal czułam, jakbym robiła to pierwszy raz. Te kilka chwil sprawiło, że zapomniałam o nadchodzącej wojnie. Istniał dla mnie tylko Jace. Jego oddech. Jego spojrzenie. Tylko on.

*Jace*
Obudziłem się z Clary u boku. Teraz przypomniała mi się ta noc, być może ostatnia w moim życiu. Nie chciałem o tym myśleć. Nie teraz, kiedy Clary mi wybaczyła. Zerknąłem na zegarek, który wskazywał 7:00. Cicho wymknąłem się z pokoju, by nie obudzić Clary. Zbiegłem po schodach do kuchni. Zjadłem szybkie śniadanie i powędrowałem do sali treningowej, by poćwiczyć skoki i rzucanie sztyletami, czyli rzeczy, które szły mi najgorzej.

*Isabelle*
Obudziło mnie tykanie zegara. Żeby nie marnować dnia, wstałam jak najszybciej mogłam i potruchtałam do łazienki. Zażyłam ciepły prysznic, a po chwili owinięta w jedwabny ręcznik
wróciłam do sypialni. Z szafy wyciągnęłam miętowe rurki, biały top oraz szpilki w tym samym kolorze. Włosy związałam w niskiego kucyka. Zbiegłam na dół po schodach i zajęłam się przygotowywaniem śniadania. Na blacie zobaczyłam nóż, co oznaczało, że ktoś już tu był. Robienie kanapek przerwał mi dźwięk dzwonka przy głównych drzwiach. Szybkim krokiem je otworzyłam, a moim oczom ukazał się znajomy mężczyzna z Cichym Bratem u boku.
"Isabelle Lightwood" - rozbrzmiał głos w mojej głowie. "Ten młody mężczyzna prosi o wstąpienie i zamieszkanie w Instytucie twojej matki. Twierdzi, że zna całą waszą... piątkę. My przyjęliśmy go w szeregi Nefilim, inicjacja przebiegła poprawnie".
- W takim razie zapraszam. Witam z powrotem w naszych progach, Jamesie Al.

Jeeeej! James powraca, cieszycie się :)? Jak wam się podobało zachowanie Jace'a, nad którym nie panował? Coś zaczyna się dziać, ale nie musicie się o nic martwić :)
I mam dla was maleńką prośbę. Chciałabym pokazać moim rodzicom, że jednak ktoś to czyta, dlatego proszę was o zostawienie komentarza. Jakiegokolwiek, może być nawet 'Fajny rozdział", byle, żeby było. Bardzo mi na tym zależy. Włos was z głowy nie spadnie,jeśli poświęcicie kilka sekund, by sprawić komuś uśmiech na twarzy, prawda :)?
Do zobaczenia jutro ;)!
PS. Dodam rozdział rano przed szkołą oraz wieczorem (ok. 20:00) :D!

7 komentarzy:

  1. Po rozdziale widać, że masz naprawdę duży zapas weny :)) Rozdział NIEZIEMSKI <3 Tyle się dzieje, że to się nawet nie da opisać jednym słowem :)))))) Och, no i cieszę się, że jutro będą dwa rozdziały :))) Wstanę jutro wcześniej, żeby się załapać i skomentować :D Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Blok świetny blagam didja dzisiaj 27rozdział chce widzieć czy James cos namiesza i jak na niego zareagują blagam dodaj dzisiaj 😃 Naprawdę świetny blok

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany boskie świetne ... Mam nadzieje że nie opuści nas a rozdziały będą często ;) A co do następnego rozdziału to .... DZISIAJ PLISSS :* Uzależnia się od twojego bloga .
    POWODZENIA PRZY ROZDZIAŁACH !
    /₩ eronikaa/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział :). Pozdrowionka ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownyyy xoxo ! Bardzo mi się podobali w tej części Clace <3 !! UROCZO <3 Czekam na next :) !

    OdpowiedzUsuń